Świdniczanie gościć będą MKS MOS Interpromex Będzin. Beniaminek w pierwszej kolejce pozytywnie zaskoczył, pokonując 3:1 faworyzowany GTPS Gorzów Wielkopolski.
MKS opiera się na swoich zawodnikach, tych samych, którzy wiosną świętowali awans do I ligi. Nowymi graczami są jedynie środkowy Przemysław Kasparek z Delic-Polu Częstochowa, przyjmujący Rafał Legień z Sosnowca oraz "weteran”, 36-letni Piotr Gabrych z Resovii.
Ten ostatni dobrze jest znany świdnickim kibicom, swego czasu bronił barw tego klubu. W sobotę jednak nie zobaczymy go na parkiecie. Po obozie przygotowawczym w Międzybrodziu przeszedł zabieg czyszczenia łąkotek. Oprócz Legienia groźny w ataku powinien być Adam Łapuszyński, który poważnie dał się we znaki gorzowianom.
- Przyjeżdżamy do Świdnika powalczyć - zapowiada szkoleniowiec gości Albert Semeniuk. - Lubelszczyzna to moje rodzinne strony, pochodzę z Chełma, a brat Mariusz grał w Avii. Doskonale znam świdnicką halę, grałem w niej w barwach Andrychowa. Większość zawodników Avii występuje w niej od kilku sezonów, to powinno być atutem gospodarzy.
My jednak zagramy na luzie, naszym celem jest tylko utrzymanie w I lidze i nie powinno być z tym kłopotów. W Świdniku możemy pokusić się nawet o niespodziankę w postaci wygranej.
Co na to gospodarze? - Na początku zawsze każdy beniaminek zaczyna z wysokiego pułapu - mówi przyjmujący Zbigniew Żurek. - Chociaż kiedyś grałem razem z Albertem Semeniukiem w BBTS Bielsko-Biała, to nie trzeba szukać w tym żadnych podtekstów.
W sobotę zwycięży ten, kto pierwszy złamie przeciwnika. - Liczymy, że w walce wspomogą nas kibice, których zabrakło na ostatnim Memoriale. Przy dopingu zawsze gra się lepiej. Na początku pewnie będzie nerwowo, to pierwszy występ przed swoją publicznością - przewiduje rozgrywający Maciej Gorzkiewicz.