Szóstka Biłgoraj w pierwszym meczu nowego roku od razu stanie przed trudnym wyzwaniem.
Trener Wrzeszcz i jego zawodniczki będą chciały wyrównać rachunki z najbliższym rywalem. W końcu to jedynie drużyna z Łańcuta zdołała w tym sezonie pokonać Szóstkę (w czwartej serii gier gładkie 0:3). Tajną bronią może się okazać pozyskana niedawno siatkarka z Białorusi - Kiria Mojsjenko. Na turnieju w Mysłowicach nie pokazała jeszcze pełni swoich umiejętności, ale szykowana jest do gry w pierwszym składzie.
- Na pewno będzie trochę więcej adrenaliny niż zazwyczaj, w końcu to mecz na szczycie, a my w przypadku zwycięstwa wrócimy na pozycję lidera. Zobaczymy, jak to wyjdzie w praniu, ale mam nadzieję, że uda nam się zrewanżować za porażkę z pierwszej rundy. Byliśmy wówczas bez naszej podstawowej rozgrywającej, ale teraz wszystkie dziewczyny są w pełni sił. Przed meczem obejrzymy jeszcze przeciwniczki na wideo, więc nie będą dla nas zagadką - ocenia szkoleniowiec Szóstki.
Gospodynie mają za sobą siedem zwycięstw ligowych z rzędu, ale na początku tygodnia podczas turnieju w Mysłowicach w starciu z drużynami z wyższych klas rozgrywkowych ekipa z Biłgoraja była bez szans. W czterech pojedynkach siatkarki Szóstki ugrały zaledwie jednego seta.
Spacerku w Warszawie nie będą też miały zawodniczki Tomasovii.
- Szczerze przyznam, że obawiam się tego meczu. Dużo było wolnego, nie udało się zagrać żadnego porządnego sparingu, więc istnieje niebezpieczeństwo, że wypadniemy nieco z rytmu. Ponadto ostatnio radziliśmy sobie całkiem nieźle i pewnie rywale będą się na nas spinać. Zajmujemy przecież trzecie miejsce w tabeli. Jest jeszcze problem wczesnej pory meczu. Zagramy o godz. 15, a to powoduje, że będziemy musieli wyjechać dużo wcześniej niż zazwyczaj - stwierdza trener Sławomir Kaniewski.
Sparta plasuje się w ligowej stawce znacznie niżej, bo zaledwie na ósmej pozycji. W stołecznym zespole cały czas myślą jednak o zajęciu piątej lub szóstej lokaty. Aby ten plan zrealizować trzeba wygrywać przynajmniej we wszystkich spotkaniach u siebie.