Zawodniczki Tomasovii przed rozpoczęciem sezonu skazywane były na pożarcie. Większość drużyn upatrywała w beniaminku z Tomaszowa Lubelskiego dostarczyciela punktów.
- Wykonaliśmy plan ponad normę, bo przed startem rozgrywek myśleliśmy o piątej lub szóstej lokacie. Awans oczywiście w tym roku nam nie grozi, ale podejdziemy do spotkań z Jedynką Aleksandrów Łódzki na luzie. Nie mamy nic do stracenia, a doświadczenie, które zbiorą dziewczyny może być bezcenne w kolejnych sezonach. Nasza końcowa lokata cieszy zwłaszcza ze względu na przeciwników, bo nikt nie dawał nam większych szans na utrzymanie - mówi trener Kaniewski.
Czwartkowe zawody miały dwa oblicza. Pierwsze dwa sety zdecydowanie należały do gospodyń, które wygrały obie partie do 15. Koncertowo tomaszowianki zagrały zwłaszcza w drugiej części spotkania. W kolejnych odsłonach mające nóż na gardle przyjezdne wzięły się ostro do pracy i zdołały doprowadzić do wyrównania. O wszystkim zdecydował tie-break, a w nim Tomasovia szybko wyszła na prowadzenie i nie oddała go do samego końca.
- Uważam, że mecz stał naprawdę na wysokim poziomie. Obie drużyny miały, o co walczyć i dlatego emocji i walki nie brakowało. W początkowej fazie spotkania może za dużo było niewymuszonych błędów, ale był to wynik wysokiej stawki zawodów.
Powoli przejmowaliśmy inicjatywę i kiedy złapaliśmy swój rytm gry byliśmy nie do zatrzymania. Po dwóch wygranych setach dziewczyny miały już świadomość, że jeden zdobyty punkt przybliża nas do czwartej lokaty i nieco odpuściły, ale ważne, że udało się ostatecznie odnieść zwycięstwo - dodaje opiekun ekipy z Tomaszowa Lubelskiego.