Przyjezdne w lekki, łatwy i przyjemny sposób szybko rozprawiły się ze swoimi rywalkami pokonując je 3:0. Dodatkowo dzięki wygranej podopieczne trenera Pawła Wrzeszcza awansowały na pierwsza pozycję w tabeli.
- W terminologii piłkarskiej spotkanie w Krakowie można by opisać, jako mecz do jednej bramki. Można też powiedzieć, że Wisła całkowicie popłynęła. Nieco walki było jedynie w pierwszym secie. Brawa za tą partię należą się obu zespołom, bo gra naprawdę mogła się kibicom podobać. Myślę, że zarówno krakowianki, jak i my zaprezentowaliśmy całkiem niezły poziom - mówi szkoleniowiec Szóstki.
W premierowej odsłonie walki nie brakowało, ale w kolejnych setach ekipa z Biłgoraja nie pozostawiła żadnych złudzeń, kto w niedzielny wieczór był zdecydowanie lepszy. W drugiej partii Szóstka zaczęła od prowadzenia 3:1 i systematycznie powiększała dystans (od 11:8 przez 20:11 i ostatecznie do 25:14).
Finałowa partia miała bardzo podobny przebieg. Przyjezdne szybko wygrywały 4:1, ale przeciwniczki zdołały doprowadzić do remisu po 8. To było jednak wszystko, na co wczoraj było stać krakowską drużynę. Paulina Peret i jej koleżanki zdobyły siedem "oczek” z rzędu i z wyrównanego seta w mgnieniu oka zrobiło się 15:8. Wygrana Szóstki nie była już zagrożona do ostatniego gwizdka.
- Zwycięstwo w Krakowie smakuje podwójnie, bo jesteśmy przecież nowym liderem naszej grupy. Co zdecydowało o naszym sukcesie? Na pewno w pierwszej kolejności fakt, że dziewczyny zrealizowały wszystko, co sobie założyliśmy. Jeśli chodzi o konkretne powody to na pewno spore problemy rywalkom sprawiała nasza zagrywka. Dodatkowo nie brakowało też kombinacji na siatce. Muszę też dodać, że na parkiecie z naszej strony zameldowała się cała dwunasta zawodniczek - kończy zadowolony trener Wrzeszcz.