FOT. ARCHIWUM
Dla byłej mistrzyni Europy z 2012 roku i wielokrotnej mistrzyni Polski jest to równoznaczne z zakończeniem kariery reprezentacyjnej i w ogóle, z uprawianiem podnoszenia ciężarów. Zawodniczka musiała już opuścić zgrupowanie kadry w Giżycku.
Wyniki kontroli antydopingowej, którą przeprowadziła Komisja d.s. Zwalczania Dopingu w Sporcie podczas lipcowego zgrupowania reprezentacji w Spale były niekorzystne dla Karpińskiej. Próbka A dała wynik pozytywny i zawierała niedozwolony środek klomifen. Sztangistka już złożyła wniosek o przebadanie próbki B.
Klomifen jest stosowany w leczeniu niepłodności, zmniejsza również niepożądane działanie sterydów. Środek jest dobrze wchłaniany z przewodu pokarmowego. Jego usuwanie z organizmu odbywa się bardzo powoli, jest wykrywalny aż przez sześć tygodni. Klomifen jest lekiem zakazanym dla sportowców przez Światową Agencję Antydopingową.
To już drugi przypadek wykrycia niedozwolonego środka u Marzeny Karpińskiej. Wcześniej, tuż przed Igrzyskami Olimpijskimi w Londynie w 2012 roku, u sztangistki Znicza wykryto podwyższony poziom sterydu anabolicznego nandrolonu. Skutkowało to karą dwuletniej dyskwalifikacji. Została ona skrócona, na prośbę zawodniczki, do 16 miesięcy. Jednak takie działanie Polskiego Związku Podnoszenia Ciężarów zostało uznawane za bezpodstawne. Światowa Agencja Antydopingowa nakazała dokończenie ośmiu miesięcy kary, której odbywanie zakończyło się 5 maja tego roku.
27-letnia sztangistka wróciła do reprezentacji Polski i przygotowywała się do listopadowych mistrzostw świata w USA. Była również naszą wielką nadzieją na przyszłoroczne IO w Rio de Janeiro, w Brazylii. Mówiło się, że startująca w najlżejszej wadze do 48 kg Polka mogłaby nawet zostać mistrzynią olimpijską. Incydent ze Spały kończy sportową karierę mistrzyni Europy. – Szkoda – mówi zawodniczka. I zaraz dodaje: – Mam już inne pomysły na życie.