TBV Start w niedzielę o godz. 18 podejmuje w hali Globus Asseco Gdynia. Gospodarze są na fali i w imponującym stylu wygrali dwa ostatnie spotkania. Goście z kolei nie mają dobrej passy, a na sukces czekają już blisko miesiąc
Zwycięstwo w niedzielnym spotkaniu byłoby dla graczy TBV Startu historycznym wydarzeniem. Od momentu, kiedy lublinianie wrócili na najwyższy szczebel rozgrywkowy nie zdarzyło im się jeszcze, żeby rozstrzygnęli na swoją korzyść trzy kolejne spotkania. Ostatni raz taką szansę mieli w kwietniu 2015 r., kiedy pokonali Asseco i King Szczecin, ale na zakończenie sezonu ulegli wówczas Treflowi Sopot. Wtedy jednak w PLK nie było spadków. Dzisiaj ta sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Po zakończeniu sezonu zasadniczego ligę opuszczą dwie najsłabsze zespoły. Przez wiele tygodni wydawało się, że w tym gronie znajdzie się TBV Start. Przyjście do drużyny trenera Davida Dedka jednak zupełnie odmieniło jej oblicze, a „czerwono-czarni” zaczęli gromadzić punkty. Za kadencji Słoweńca lublinianie wygrali sześć spotkań i obecnie mają 2 „oczka” przewagi nad strefą spadkową. Ewentualne zwycięstwo w niedzielę tę różnicę może jeszcze powiększyć, bo będący głównym zagrożeniem dla TBV Startu Polfarmex Kutno gra w sobotę z walczącym o awans do fazy play-off Turowem Zgorzelec i z pewnością nie będzie faworytem tej konfrontacji.
Na dobre wyniki TBV Startu duży wpływ ma dołączenie do drużyny Jasona Boone’a. Amerykanin z przeszłością w Bundeslidze bardzo dobrze wprowadził się do zespołu. W dwóch dotychczasowych meczach zdobył łącznie 25 pkt, zebrał 14 piłek i był aż 10 razy faulowany przez rywali. Musi jedynie popracować nad skutecznością z linii rzutów osobistych, bo do tej pory wykorzystał jedynie 3 z 6 prób.
Wydawało się, że transfer Boone’a będzie ostatnim jaki przeprowadzi TBV Start. Kluby mogą dokonywać korekt w składach do 17 marca i nie jest wykluczone, że w Lublinie pojawi się jeszcze ktoś nowy. W kuluarach najczęściej wymienia się Jacka Jareckiego z Polfarmeksu Kutno. 28-latek mierzy 196 cm i najlepiej czuje się jako rzucający. W tym sezonie średnio zdobywa 9 pkt na mecz.
Takie wzmocnienie na pewno byłoby przydatne, zwłaszcza, że problemy ze zdrowiem dotknęły Stefana Balmazovcia. Serb ma potężnego krwiaka na łydce i z tego powodu zabrakło go w sobotnim meczu w Koszalinie. Sztab medyczny bardzo intensywnie próbuje doprowadzić go do zdrowia. Ostateczna decyzja co do jego występu w konfrontacji przeciwko Asseco Gdynia zapadnie jednak w dniu spotkania.