W sobotę o godz. 18 TBV Start zagra na wyjeździe z MKS Dąbrowa Górnicza. Faworytem będą gospodarze, których eksperci widzą nawet w fazie play-off. Lublinianie już w Szczecinie pokazali jednak, że skreślanie ich przed pierwszym gwizdkiem to błąd
Po porażce na inaugurację w Szczecinie (88:93) TBV Start zebrał sporo pochwał za swoją postawę i długo walczył z faworyzowanym rywalem, jak równy z równym. Główny zarzut dotyczył za to gry w obronie. – Nie jestem zadowolony z tego elementu gry. Tylko obroną wygrywa się mecze wyjazdowe. Była szansa, żeby pokonać Wilki, ale ją zmarnowaliśmy. Musimy być sprytniejsi – ocenia Andrej Zakelj, trener ekipy z Lublina.
Niestety szkoleniowiec ze Słowenii ma przed drugim meczem w Tauron Basket Lidze poważny ból głowy, jeżeli chodzi o skład swojej drużyny. Do kontuzjowanych Mateusza Dziemby i Pawła Kowalskiego dołączyło kilku innych graczy. Na urazy narzekają Jan Grzeliński i Stefan Balmazović. Na dodatek nie do końca do gry przygotowany jest Jakub Dłoniak, który ciągle dochodzi do formy po poważnym urazie kręgosłupa.
– W środę mieliśmy na treningu tylko siedmiu graczy. Grzeliński i Balmazović nie ćwiczyli także w czwartek rano. Zobaczymy jeszcze co powie lekarz. Oceniam jednak ich szanse na występ na mniej niż pięćdziesiąt procent – tłumaczy trener Zakelj. I dodaje, że musi dokładnie przeanalizować całą sytuację ze składem. – Później czeka nas mecz z Krosnem, który teoretycznie jest bardziej w naszym zasięgu. Musimy to wszystko rozegrać z głową.
Jeżeli rzeczywiście kontuzja Serba okaże się poważna, to będzie go bardzo brakowało w ataku. W końcu, w Szczecinie zdobył aż 25 punktów. – Na pewno jest jednym z ważniejszych zawodników w zespole i kandydatem na lidera, ale mnie nie interesuje, ile kto zdobywa punktów. Może to być pięć „oczek, 25, czy 30. Najważniejsze jest, jak gramy w obronie. Wszyscy gracze wiedzą o moim podejściu. Jestem defensywnym trenerem, lubię obronę i musimy spisywać się lepiej w tym elemencie gry – wyjaśnia opiekun czerwono-czarnych.
MKS w pierwszej serii gier wysoko pokonał u siebie Asseco Gdynia 91:68. Już po pierwszej kwarcie gospodarze prowadzili 28:12. Co ciekawe aż ośmiu z 10 graczy Dąbrowy Górniczej zapisało na swoim koncie celny rzut za trzy. Jako zespół rywale TBV Startu także mieli bardzo dobrą skuteczność – dziewięć celnych trójek na 18 prób. Trener Drażen Anżulović ma w składzie kilku solidnych Polaków, jak: Piotr Pamuła, Bartłomiej Wołoszyn, czy Jakub Parzeński. Najlepszym strzelcem zespołu po pierwszym meczu jest jednak amerykański silny skrzydłowy Jeremiah Wilson, który zapisał na swoim koncie 27 punktów.
– Na papierze są lepsi, ale muszą to jeszcze udowodnić na parkiecie. To tłumaczę zawodnikom. Nieważne, ilu graczy będziemy ostatecznie mieli. Sześciu, czy siedmiu. Musimy podejść do spotkania tak samo – z wiarą we własne możliwości – podsumowuje Andrej Zakelj.