Rok temu razem wygraliśmy mistrzostwo Polski, a teraz im je zabrałam - Rozmowa z Aleksandrą Zięmborską, koszykarką Polskiego Cukru AZS UMCS Lublin.
Ochłonęła pani po finałowej serii z MKS Polkowice?
– Myślę, że tak łatwo nie da się ochłonąć i to będzie trwało jeszcze przez jakiś czas. Dla mnie świętowanie nie może być jednak zbyt długie, bo jadę na kadrę w koszykówce 3x3.
W poniedziałek spotkałyście się z kibicami. Podpisywanie autografów trochę trwało...
– 1,5 godziny, to dużo dłużej niż rok temu w Polkowicach, gdzie przecież wówczas występowałam. To pokazuje, że mamy więcej kibiców niż oni.
Zadra w sercu w stosunku do Polkowic wciąż jest obecna?
– Nie docenili mnie tam i nie dali mi szansy. Rok temu razem wygraliśmy mistrzostwo Polski, a teraz im je zabrałam. Cieszy mnie to bardzo. Na początku sezonu myślałam, że będę tam odgrywać większą rolę w zespole. Zwłaszcza po dobrej fazie play-off w poprzednich rozgrywkach, kiedy wiele osób mnie chwaliło. Nie dostałam jednak szansy, nie wiem dlaczego. Cieszę się, że w trakcie rozgrywek trafiłam do Lublina.
Odegrała się pani na byłym pracodawcy w najlepszy możliwy sposób, bo w piątym spotkaniu zdobyła aż 21 punktów.
– Jakby ktoś mnie zapytał przed meczem, ile rzucę punktów, to na pewno nie powiedziałabym, że 21. Myślę, że strzelałabym w 10-15. W trakcie meczu jednak zaczęło mi iść, więc próbowałam dalej. Cieszę się, że mogłam oddawać te ostatnie rzuty wolne, które zabolały wyjątkowo.
Co pani przy nich czuła?
– Czułam, że to ten moment i olbrzymia szansa. Słyszałam kibiców, jak krzyczeli „Pamiętaj, skąd przyszłaś”. To mnie tylko dodatkowo zmotywowało, praktycznie przez całą czwartą kwartę miałam uśmiech na twarzy.
Wiedziałam, że tego medalu nie można już wypuścić, że to złoto nam się po prostu należy.
Jest pani zadowolona z pobytu w Lublinie?
– Tak. Szczególne wrażenie robią na mnie kibice, którzy są na bardzo wysokim poziomie. Zapełniona hala podczas trzeciego i czwartego meczu finałowej serii i ten tumult, który był podczas prezentacji – to wyglądało wspaniale.
Co dalej z przyszłością klubową Aleksandry Zięmborskiej?
– Jeszcze nie wiem. Na razie chciałam dać sobie czas na wywalczenie mistrzostwa i nacieszenie się nim. W trakcie fazy play-off sporo klubów próbuje się kontaktować z zawodniczkami. Ja jednak nie chciałam się rozpraszam. Czas na podjęcie decyzji przyjdzie po zakończeniu sezonu. Możliwe jest też, że zostanę w Lublinie, o ile pojawi się oferta.
Najbliższe tygodnie dla pani to treningi z reprezentacją Polski w koszykówce 3x3. Ma pani szansę wystąpić na mistrzostwach świata U-23, które odbędą się jesienią w Lublinie. To ważna sprawa?
– Myślę, że wystąpię w tym turnieju, a my będziemy celować w medal. W poprzednim roku zajęłyśmy 6 miejsce i pozostał niesmak. Panowie wygrali tytuł i bawili się bardzo dobrze. Teraz gramy u siebie i nie możemy zawieść kibiców. Liczę, że pojawi się ich naprawdę dużo. Mam nadzieję też, że wygram coś z kadrą seniorską. Będzie mnóstwo turniejów, a także kwalifikacje do Igrzysk Olimpijskich w Paryżu.
Spodobała się pani ta forma koszykówki.
– Oczywiście. To dyscyplina, w której zawodnik decyduje co się będzie działo na boisku. Trzeba w niej być pewnym siebie i odważnym. To czysty basket. A poza tym tworzone są efektowne skróty, które trafiają na Instagram. Ja lubię Instagrama, Instagram lubi mnie i do tego koszykówkę 3x3. Pasujemy do siebie.