Rozmowa ze Stanisławem Powałą-Niedźwieckim, trenerem rugbystów Edach Budowlani Lublin
- Za nami już cztery kolejki nowego sezonu. Jest pan zadowolony z osiągnięć zespołu?
- Trudno nie być. Mamy trzy zwycięstwa i tylko jedną porażkę.
- W kategorii bardzo dobrego wyniku należy traktować wygraną z mistrzem Polski Budo 2011 Aleksandrów Łódzki 30:7?
- Niewielu spodziewało się tak korzystnego rezultatu. Zagraliśmy bardzo dobre zawody.
- Można jedynie żałować, że za to spotkanie nie zgarnęliście tzw. bonusa ofensywnego…
- Rano, w dniu meczu, z powodu choroby wypadł nam jeden zawodnik. Nie dało się go tak szybko zastąpić, aby w protokole była 23 graczy.
- W tym sezonie o bonusa ofensywnego jest bardzo trudno. Nie dość, że drużyna musi wygrać różnicą co najmniej trzech przyłożeń, to jeszcze musi mieć w protokole komplet 23 wpisanych zawodników. Takie wytyczne w ekstralidze są zgodne z wymaganiami w światowym rugby. To dobre rozwiązanie na polskie warunki?
- Są jeszcze dwie ważne sprawy: w składzie musi być dwóch zawodników z U 21 oraz jeden z U 23. Regulamin wszedł po to, aby zmotywować kluby do ogrywania młodzieży. To słuszna idea. Polskie warunki są jednak takie, że wiele klubów straci przy takich wymaganiach, nie będą miały kompletu zawodników oraz nie spełnią wymagań wiekowych.
- Żałuje pan chyba przegranego w drugiej kolejce meczu wyjazdowego z Awenta Pogonią Siedlce, w którym mocno „zrysował” was były kopacz Nkululeko Ndlovu…
- W tym spotkaniu nie mieliśmy jeszcze klasycznej „10”. Zagraliśmy dobrze tylko przez 35 minut, później wszystko się posypało. Do tego klasę pokazał Ndlovu.
- Od dwóch spotkań czyli od meczu z KS Budowlani Commercecon Łódź, wygranego 42:7, w zespole jest kopacz z RPA Ian Trollip. W pierwszym swoim występie zdobył aż 22 punkty. Będzie ważnym ogniwem drużyny?
- Można powiedzieć, że był to nasz strzał w „10”. Mecz z mistrzem był dla 22-latka dużym wyzwaniem, zagrał presją. Mimo to każda akcja inicjowana przez niego była punktowa. To bardzo dobrze wyszkolony łącznik ataku z kraju mistrzów świata. Jestem pewien, że będziemy mieć z niego wiele pożytku.
- Przed wami sobotni mecz z Ogniwo Sopot (godzina 14). Nie będzie to łatwe spotkanie, a dla pana szczególne. Przez osiem lat grał pan w Sopocie…
- Pamiętam, że Ogniwu w Lublinie zawsze grało się ciężko. To spotkanie z podtekstami, fajnie będzie ponownie zagrać przeciwko swoim byłym kolegom. Ogniwo to klasowa drużyna, która świetnie rozgrywa mecze z mocnymi rywalami, a męczy się ze słabszymi. Będziemy dla niej kolejnym przeciwnikiem na drodze do mistrzostwa Polski. Goście bronią srebrnego medalu z wiosny.