Szymon Ładniak jest jednym z większych talentów polskiego sportu motorowego. 17-latek z Lublina w tym sezonie powinien zadebiutować w prestiżowej serii TCR Eastern Europe. Epidemia koronawirusa na razie spowodowała opóźnienie startu sezonu, więc Ładniak w niedzielę 3 maja wystartuje w wyścigu SimRacingowym na węgierskim Hungaroringu
Hungaroring to jeden z najważniejszych obiektów wyścigowych na świecie. Położony pod Budapesztem tor był pierwszym obiektem przeznaczonym do Formuły 1 zbudowanym za żelazną kurtyną.
F1 wjechała do komunistycznych wówczas Węgier w 1986 roku i od tej pory co roku pojawia się w kalendarzu królowej sportu motorowego. Dla polskich kibiców to obiekt szczególnie ważny, bo w 2006 roku właśnie tu po raz pierwszy w Formule 1 pojawił się Robert Kubica. Dla lubelskiego sportu Hungaroring też w tym sezonie stanie się niezwykle istotny, bo w sobotę w serii TCR Eastern Europe zadebiutuje na nim Szymon Ładniak.
Na razie słynny tor pokona tylko w wersji elektronicznej, ponieważ seria TCR Eastern Europe na razie czeka ze wznowieniem realnej jazdy do czasu uspokojenia się sytuacji związanej z epidemią koronawirusa.
Niedzielny wyścig
Szymon Ładniak urodził się 15 lutego 2003 roku w Lublinie i od najmłodszych lat jego życie kręci się wokół samochodów. Duża w tym rola jego ojca, Dariusza Ładniaka, który jest wielkim pasjonatem sportu motorowego. Wprawdzie sam w sposób zawodowy nigdy się z nim bliżej nie związał, to jednak dla swojego syna jest inspiracją. Znakomicie sprawdza się w przestrzeni rynkowej, gdzie jest założycielem firmy Virtual Telecom sp. z o. o., jednego z potentatów branży telekomunikacyjnej.
– To ojciec zaszczepił we mnie miłość do wyścigów. On jest pasjonatem sportów rajdowych. Odkąd pamiętam, to niedzielny wyścig Formuły 1 był świętem dla całej rodziny. Co ciekawe, pierwszą transmisją jaką pamiętam są zawody z Hungaroringu z 2006 roku, kiedy w Formule 1 debiutował Robert Kubica. Miałem wówczas 3 lata – wspomina Szymon Ładniak.
Mając takie wzorce w domu, nasz bohater był wprost skazany na sport motorowy. I rzeczywiście, szybko zakochał się w szybkich pojazdach.
– Gokartem jeździłem już w 2012 roku. To szybki sprzęt, który osiąga nawet 140 km/h. O wiele bardziej byłem jednak zainteresowany ściganiem się samochodami. Mój profesjonalny debiut przypadł na 2017 rok. Startowałem wówczas na niemieckim torze Oschersleben w ramach serii KIA Lotos Race. W pierwszym wyścigu szło mi bardzo dobrze, a rywalizację skończyłem na 7 pozycji. W drugim miałem szansę nawet na podium. W pewnym momencie jednak zostałem wypchnięty i spadłem na 11 pozycję. Pamiętam uczucia, które wówczas mi towarzyszyły: załamanie, podekscytowanie i szczęście. To wszystko wówczas we mnie niesamowicie się kotłowało – wspomina z uśmiechem.
350 KM
Z czasem dobre wyniki Ładniaka stały się już normą. W 2017 roku był drugi podczas zawodów Kia Lotos Race w czeskim Moście. W 2018 roku wreszcie zaczął wygrywać, tak jak miało to miejsce w Poznaniu podczas jednej z rund Wyścigowych Samochodowych Mistrzostw Polski. Wywalczył również brązowy medal mistrzostw Polski endurance, czyli wyścigów długodystansowych.
Coraz lepsze rezultaty sprawiły, że o nastolatku z Lublina zrobiło się głośno nie tylko w Polsce, ale również w Europie. Skutkiem tego było uzyskanie nominacji do startów w serii TCR Eastern Europe, czyli jednej z bardziej prestiżowych rywalizacji w Europie Środkowo-Wschodniej.
W minionym sezonie triumfował w niej Milovan Vesnić. Serb to znakomity zawodnik, który w wyścigach samochodowych jest już od ponad 20 lat.
Cykl TCR Eastern Europe składa się z sześciu weekendów wyścigowych na torach między innymi na Węgrzech, Słowacji czy w Austrii. W Polsce najszybsi kierowcy z tej części Europy zaprezentują się w Poznaniu.
W tym roku Ładniak zasiądzie za kierownicą Volkswagena Golf GTI TCR. To potężna i niezwykle kosztowna machina. Potężna, bo jej moc to 350 KM, a w zakręcie osiąga bez problemów ponad 200 km/h. Kosztowna, bo cena tego samochodu to minimum 150 tys. euro.
– Wystarczy wspomnieć o kosztach samych opon. Jedna kosztuje 400 euro, a w ciągu weekendu wyścigowego zużywa się ich od 12 do 16 sztuk. Najlepsi na cały sezon zużywają po 200 sztuk. Inną kwestią jest paliwo – podkreśla Szymon Ładniak. – Wlewamy do auta benzynę przygotowaną przez organizatora. Mój samochód zużywa około 1,5 l paliwa na minutę.
Zandvoort i Spa-Francorchamps
Do tego oczywiście dochodzą koszty eksploatacji auta oraz opłaty związane ze startem czy przejazdami całej ekipy. Ładniak podróżuje po całej Europie i wszędzie musi zabrać ze sobą trenera, mechaników czy specjalistów od marketingu.
– Za portfel łapię się przed, w trakcie i po wyścigu. W tym sporcie nie ma takiej ilości pieniędzy, której nie można przepuścić przez rurę wydechową. Szymon jednak ma w sobie cechy, które pozwalają wierzyć, że w przyszłości stanie się wybitnym kierowcą. Najważniejszą z nich jest pracowitość. On naprawdę codziennie bardzo ciężko pracuje – mówi Dariusz Ładniak.
Sukcesów Szymona nie byłoby jednak, gdyby nie wsparcie sponsorów. Głównym sponsorem Ładniaka jest Lubelski Węgiel Bogdanka. Nieoceniona jest również pomoc Promotors, Urzędu Marszałkowskiego Województwa Lubelskiego, Virtual Telecom, Prestige Camper, Cartmax czy DriveArt.
Życie kierowcy wyścigowego to mnóstwo wysiłku, ale również okazja do poznania wielu ciekawych miejsc. Zwłaszcza, że Szymon to prawdziwy pasjonat historii.
– Jeżeli tylko mam czas, to staram się wychylić poza tor. W ubiegłym roku, kiedy startowałem na austriackim Red Bull Ringu, to zwiedziłem Salzburg. Najważniejsze są jednak dla mnie tory wyścigowe. Moi faworyci to Zandvoort w Holandii i Spa-Francorchamps w Belgii – mówi Szymon Ładniak.
Taki wybór nie powinien dziwić, bo zwłaszcza Spa jest ulubionym miejscem wielu kierowców. Znajduje się tam jedna z najbardziej znanych sekwencji zakrętów na świecie, czyli Eau Rouge. To superszybki lewy łuk prowadzący w dół, który później odbija w prawo na bardzo stromy podjazd, aż w końcu zmienia się w ostry lewy wiraż. Całość pokonuje się bardzo szybkim tempem przez co kierowcy mają wrażenie jazdy kolejką górską.
Cel to DTM
Wspaniałe tory są przeznaczone dla największych serii wyścigowych. Jedną z nich jest seria DTM, czyli wyścigi Niemieckich Samochodów Turystycznych. Nazwa może być nieco myląca, bo w rzeczywistości jest to prawdziwa Formuła 1 dla zadaszonych samochodów.
W poprzednim roku wygrał ją Niemiec Rene Rast, który wyprzedził legendarnego Szwajcara Nico Mullera. W tym roku DTM zyskała jeszcze jednego sławnego kierowcę: Roberta Kubicę. Polak na razie jednak nie miał okazji do debiutu, bo DTM, podobnie jak cały świat motorowy, wciąż czeka na ustabilizowanie się sytuacji związanej z koronawirusem.
– Chcę trafić do DTM i wierzę, że mi się to uda. Chciałbym to zrobić w okolicach moich 22 urodzin. Robię wszystko, aby zrealizować mój cel. Codziennie trenuję nawet do 7 godzin na symulatorze, biegam, pływam, chodzę na siłownię – wylicza Szymon Ładniak.
Na razie jednak utalentowanemu 17-latkowi z Lublina zostaje seria TCR Eastern Europe. Ona miała rozpocząć się w tym tygodniu na węgierskim Hungaroringu. Niestety: inauguracja tej serii póki co nie dojdzie do skutku. Kierowcom pozostało więc przeniesienie się do świata wirtualnego, czyli SimRacingu.
W symulatorze
– SimRacing kojarzy się grami komputerowymi i rzeczywiście jest to właściwe powiązanie – mówi Szymon Ładniak.
Nie oznacza to jednak, że młody lublinianin zasiądzie przed ekranem komputera i będzie stukał w klawisze klawiatury. Zasiądzie za symulatorem ProMotors.
– To najlepsza platforma do SimRacingu w całej Polsce. Sześć silników sprawia, że w symulatorze czuję się identycznie jak za kierownicą prawdziwego samochodu. Sprawia to, że moje zachowania za kierownicą oraz styl jazdy będą identyczne do tych, które mają miejsce podczas prawdziwego wyścigu. W planowanych zawodach będą startować tylko zawodnicy startujący w serii TCR Eastern Europe. To dobrze, bo zawodnicy na co dzień jeżdżący wyścigowymi autami zachowują się na torze inaczej niż profesjonalności od SimRacingu. W moim stylu jest więcej agresji, natomiast specjaliści od komputerowej rywalizacji czasem jeżdżą dużo bardziej ostrożnie. Zapowiada się kapitalna zabawa, a ja liczę, że odniosę zwycięstwo – mówi Szymon Ładniak.
Wyścig będzie można śledzić poprzez serwis YouTube.