Napastników Avii wyręczył Mateusz Chmielnicki
Wierna przyjechała do Świdnika po porażce z Górnikiem. W Łęcznej zespół Cezarego Ruszkowskiego nie uratował remisu, tracąc gola w samej końcówce. Tydzień później gościom z Małogoszcza ponownie przyszło przeżyć traumę.
Ale tak wcale nie musiało być, bo... Avia już dużo wcześniej powinna zapewnić sobie zwycięstwo i to w przekonujących rozmiarach. Jednak miejscowi stawali na głowie, aby swoim kibicom zafundować dramatyczne emocje. Wszystko przez brak skuteczności, w którym prym wiódł Wojciech Białek. Świdnicki napastnik mógł skompletować nawet hat-tricka, lecz zamiast tego marnował sytuację za sytuacją.
W 23 min powinno być 1:0, jednak Damian Paluszek, w sobie znany tylko sposób, nie wykorzystał dośrodkowania Krzysztofa Gralewskiego. I głową spudłował z dwóch metrów. W 35 min Gralewski trafił w spojenie słupka z poprzeczką, a dobitka Białka pozostawiała tylko pieczęć na poprzeczce. A tuż przed zejściem do szatni, gospodarze znowu rwali włosy z głów, bo Białek zaprzepaścił okazję jeden na jednego z bramkarzem. Podobnie było w 52 min, kiedy napastnikowi Avii nie dał się objechać Tomasza Wróblewskiego. Wierna natomiast rzadko zapuszczała się na przedpole Kamila Ryłka, choć w 70 min Łukasz Piwowarczyk ładnie strzelił z powietrza.
To jednak nie zraziło podopiecznych Grzegorza Komora, wciąż zmierzających w kierunku wygranej. W 72 min zawahanie Białka zdołali wykorzystać defensorzy gości, a w 80 min w roli głównej wystąpił Mateusz Pielach. To mogła być akcja meczu. Młody defensor zdecydował się na rajd przez całe boisko, po drodze mijając rywali jak wytrawny slalomista. A kiedy zbliżył się do pola karnego, podał piłkę na prawą stronę do Damian Rusieckiego i natychmiast wyszedł na pozycję. Jednak strzał po ziemi środkowego obrońcy zdołał odbić na rzut rożny golkiper.
Co nie udało się Pielachowi, powinno wyjść Krzysztofowi Bonieckiemu. Po rzucie rożnym Macieja Kleszcza, piłka skozłowała na nierównym boisku, ale rezerwowy Avii opanował ją i z czterech metrów strzelił Panu Bogu w okno. - Po co tak mocno?! - złapał się za głowę prezes świdniczan Robert Syryjczyk. Bo i faktycznie, sztuką było tego nie strzelić.
Nerwy zaczęły także puszczać trenerowi przyjezdnych. - Wszystko na odwrót - krytykował swoich piłkarzy. A do sędziów wołał: To jest parodia. No, ale pewnie przeczuwał co się wydarzy w 88 min.
Po zdobyciu upragnione gola ostatnie fragmenty upływały już tylko na błagalnym spoglądaniu w kierunku arbitra oraz wrzaskach: wywal to! I kiedy Marcin Kubiak wywalił w końcu piłkę w kierunku lotniska, już po raz ostatni, ręce świdnickich graczy powędrowały w górę.
BRAMKA
1:0 - Mateusz Chmielnicki (88).
SKŁADY
Avia: Ryłka - Maciej Kleszcz, Paździor, Pielach, Kubiak - Gralewski, Chmielnicki, Pranagal, Paluszek - Orzędowski, Białek.
Wierna: Wróblewski - Bętkowski, Grzyb, Bień, Piotrowski - Foksa, Lniany, Kita (63 Stanek), Kwaśniewski - Mateusz Kleszcz (88 Hajduk), Piwowarczyk.
Żółte kartki: Maciej Kleszcz, Kubiak, Paluszek - Mateusz Kleszcz.