Kibice i zawodnicy w końcu się doczekali: data 12 czerwca została zakreślona na czerwono w kalendarzu, bo właśnie wtedy ma ruszyć nowy sezon PGE Ekstraligi. Rozgrywki z udziałem Speed Car Motoru Lublin będą pod wieloma względami inne od tego, co oglądaliśmy do tej pory.
Zanim jednak zawodnicy wyjadą w ogóle na tor, jest szereg warunków do spełnienia. W poniedziałek pierwsze kroki poczyniła Ekstraliga Żużlowa, publikując ogólne zasady obowiązujące w nowym sezonie oraz zaktualizowany terminarz rozgrywek. Dzisiaj natomiast pojawiły się zmiany w regulaminach oraz nowy regulamin sanitarny. Od 10 marca do odwołania obowiązuje zakaz organizacji imprez masowych. Dlatego trybuny będą musiały pozostać puste, a kibice będą mogli śledzić zmagania przed ekranami telewizorów oraz w internecie.
Co z pieniędzmi?
17 kwietnia Grupa Kapitałowa Polska Grupa Energetyczna, sponsor tytularny Ekstraligi, poinformowała na swojej stronie internetowej o zmniejszeniu wydatków na sponsoring o połowę, czyli o niemal 27 mln zł, z zastrzeżeniem, że nie dotyczy to wspierania instytucji kultury.
– Jednym z aspektów analizy umów sponsoringowych w Grupie PGE był brak możliwości realizacji świadczeń sponsorskich na rzecz PGE w związku z pandemią COVID-19 – czytamy w komunikacie.
Zapytaliśmy Ekstraligę Żużlową, czy wpłynie to w jakiś sposób na tegoroczne rozgrywki. – Nasze umowy podlegają klauzuli poufności, ale możemy liczyć na naszego sponsora tytularnego i bardzo dziękujemy PGE Polskiej Grupie Energetycznej za to, że jest z nami w tych trudnych chwilach – odpisał nam Przemysław Szymkowiak, menedżer ds. PR Ekstraligi Żużlowej.
Speed Car Motor Lublin może liczyć na wsparcie finansowe z miasta. Pieniądze mają być przekazane jako zapłata za „promocję miasta poprzez udział drużyny z Lublina w rozgrywkach ekstraligi żużlowej w sezonie 2020”. Taki jest przedmiot umowy zawartej na początku marca pomiędzy samorządem Lublin a spółką Speedway Lublin. Opiewa ona na 4 mln zł.
– Do dzisiaj w ramach umowy promocyjnej przekazana została kwota 400 tys. zł – informuje Joanna Stryczewska z biura prasowego Ratusza. Reszta pieniędzy wciąż jest w kasie miasta, bo skoro nie ma meczów, to nie ma funduszy. Dalsze płatności zależą od tego, kiedy zaczną się spotkania. – Umowa dotyczy całego sezonu 2020, dalej obowiązuje i będzie realizowana do zakończenia sezonu – dodaje Stryczewska.
Wsparcie zadeklarował także marszałek województwa Jarosław Stawiarski. – Lubelskie także będzie „odmrażało” pieniądze, które są przeznaczone na wsparcie dla lubelskich klubów. Mieliśmy na to 4 mln zł w ramach marketingu gospodarczego. Wydaliśmy 2.3 mln zł. Te kluby, które miały podpisane umowy (w tym Speed Car Motor Lublin – dop. red.), dostaną to wsparcie – zapewniał na wtorkowej konferencji prasowej marszałek.
Cięcia dotknęły zawodników
W pierwotnym „Załączniku do Regulaminu Przynależności Klubowej w Sporcie Żużlowym” na sezon 2020 znajdował się zapis, który mówił, że zawodnicy mogą w trakcie jednego roku zarobić maksymalnie 250 tys. zł za podpisanie kontraktu. Do tego dochodziły jeszcze pieniądze za każdy zdobyty na torze punkt: nie więcej niż 5 tys. zł.
Pandemia wymusiła zmianę w kwestii wynagrodzeń. W sobotę Wojciech Stępniewski, prezes Ekstraligi Żużlowej, poinformował za pośrednictwem Twittera, że jego negocjacje z Krzysztofem Cegielskim, prezesem Stowarzyszenia Żużlowców „Metanol”, w sprawie zarobków zawodników zakończyły się pomyślnie. Przystali oni na zaproponowane dzień wcześniej nowe stawki.
Jak poinformowała Ekstraliga Żużlowa, 1 maja otworzy się okienko transferowe i przez siedem dni będzie można podpisywać aneksy do umów. W nich znajdą się nowe, uzgodnione z żużlowcami kwoty. Maksymalnie jeźdźcy będą mogli dostać 200 tys. zł za podpis oraz 2.5 tys. zł za każdy punkt.
– Nasza branża ucierpiała, ale każdy to zrozumiał. Spuściliśmy głowy i każdy z nas może odroczył jakieś swoje prywatne cele, marzenia o kolejny rok. Wierzę, że w przyszłym roku wrócimy do normalnych stawek. Ten rok jest na przetrwanie. Nie było mocnych przepychanek i wszystko się udało – powiedział nam Jakub Jamróg, żużlowiec lubelskiego Motoru. I dodaje: To są bardzo duże koszty (na sprzęt – dop. red.). Wydaję całą kwotę, którą mam na przygotowania. Czasami dorzucam jeszcze z tego, co dostaję od sponsorów. Nie mówię już o inwestycjach w trakcie sezonu.
Od razu na kwarantannę
Kluby będą musiały ściągnąć do Polski zawodników, którzy obecnie przebywają za granicą. 8 maja rozpoczną oni czternastodniową kwarantannę. Natomiast ci, którzy są w kraju, będą zobowiązani do zminimalizowania swojej aktywności w celu ochrony własnego zdrowia.
Za granicą przebywają obecnie dwaj zawodnicy „Koziołków”. Jak przekazał nam klub, chodzi o Mateja Żagara, który jest na Słowenii i Grigorija Łagutę, który mieszka na Łotwie. Obaj będą musieli pozostać w Polsce w trakcie rozgrywek.
Po zakończeniu kwarantanny, w dniach 24-27 maja, zawodnicy, mechanicy, sztaby szkoleniowe oraz osoby funkcyjne wskazane przez kluby i te z ramienia Polskiego Związku Motorowego (sędziowie i komisarze torów) przejdą obowiązkowe testy na obecność koronawirusa (w przypadku Motoru w Lublinie). Koszty ich przeprowadzenia pokryje Ekstraliga Żużlowa wraz z klubami.
Nowe zasady
Wszystkie osoby przebywające na stadionie żużlowym w trakcie zawodów będą zobowiązane do przestrzegania ścisłego reżimu sanitarnego. Wprowadzono szereg zmian organizacyjnych, m.in. zrezygnowano z kontroli technicznej przed zawodami, zmniejszono liczbę wirażowych, nie będzie też prezentacji zawodników.
Żużlowcy będą musieli zapoznać się z wytycznymi, które znajdą w tzw. manualach sanitarnych. Po pierwsze: w trakcie spotkań będą współpracowali z tylko jednym mechanikiem. Dodatkowo, na całym obiekcie (poza torem) będą musieli zachowywać dwumetrowe odstępy od innych.
Uczestnicy meczów będą zobowiązani do używania środków ochrony osobistej: maseczek i rękawiczek. – Dodatkowo, we wszystkich strefach będą pojemniki z płynem dezynfekującym. Motocykle i narzędzia mechaników również będą dezynfekowane i będzie należało stosować zasady prewencyjne: częste mycie lub dezynfekowanie rąk, zachowanie dystansu w strefach poza torem. Tak na treningu, jak i na zawodach – tłumaczy Przemysław Szymkowiak.
Do zakończenia rozgrywek lub odwołania stanu epidemii wszyscy uczestnicy meczów będą zobligowani do monitorowania stanu swojego zdrowia, poprzez wypełnianie specjalnego formularza, który będzie podlegał codziennej analizie zespołu medycznego działającego przy PZM. Każda osoba wchodząca na stadion – przed spotkaniami i treningami – będzie miała mierzoną temperaturę.
Komisarze sanitarni
Na meczach pojawią się komisarze sanitarni, którzy będą dbali, aby były przestrzegane zasady reżimu sanitarnego. Wszelkie decyzje dotyczące stanu zdrowia zawodników lub osób pracujących przy spotkaniach będą podejmowane przez Stacje Sanitarno-Epidemiologiczne.
– Komisarz sanitarny jest powoływany przez klub i będzie to osoba posiadająca wiedzę na tematy profilaktyki sanitarnej, przepisów regulaminu sanitarnego i postępowania w stanie epidemii według wytycznych Ministerstwa Zdrowia i Głównego Inspektora Sanitarnego – precyzuje menedżer ds. PR Ekstraligi Żużlowej.
Same obiekty w PGE Ekstralidze będą podzielone na strefy sanitarne: wieżyczka, park maszyn, płyta, park techniczny, zewnętrzna strefa stadionu. W każdej z nich będzie mogła przebywać określona i stała liczba osób. – Przede wszystkim liczba osób na zawodach będzie skorelowana z odpowiednią strefą na stadionie. Strefy nie będą się co do zasady łączyć czy krzyżować – pisze Szymkowiak.
Ile maksymalnie osób będzie mogło przebywać w każdej strefie? – Są to wewnętrzne kwestie związane z regulaminem sanitarnym i organizacyjnym – czytamy w odpowiedzi na nasze pytanie.
Wiadomo, że Motor będzie musiał przystosować stadion do nowych wymogów sanitarnych. Nie podano jednak szczegółów takich zmian. – Tak, kluby muszą dostosować strefy do regulaminu zgodnie z wytycznymi – potwierdza Szymkowiak.
Zdążą pojeździć?
Jeszcze zanim koronawirus pokrzyżował wszystkim szyki, część zawodników zdążyła wyjechać przynajmniej raz na tor. Ten okres przygotowawczy można uznać za wyjątkowy. Żużlowcy mają już za sobą wspólne zgrupowania (w przypadku lublinian były to wyjazdy do Włoch i do Hiszpanii; podróż do Słowenii nie doszła do skutku z powodu niekorzystnych warunków pogodowych w Krsko), a wraz z nimi ciężkie treningi. Pod koniec lutego zawodnicy wrócili z wojaży. Od tamtego momentu ich zadaniem było podtrzymywanie formy.
Wiadomo już, że przed startem rozgrywek nie będzie żadnych sparingów.
W komunikacie z 21 kwietnia Główna Komisja Sportu Żużlowego zakazała rozgrywania zawodów oraz przeprowadzania treningów do 21 maja. Do tego czasu zawodnicy mogą przygotowywać się indywidualnie. Dopiero później zespół będzie mógł się spotkać. Jest to zresztą zapisane w trzecim etapie planu reaktywacji polskiego sportu, zaprezentowanego w sobotę przez premiera Mateusza Morawieckiego i minister sportu Danutę Dmowską-Andrzejuk.
Ekstraliga Żużlowa zaznacza wyraźnie, że treningi indywidualne i drużynowe rozpoczną się nie wcześniej niż 29 maja i potrwają do rozpoczęcia rozgrywek.
Intensywny sezon
Tegoroczne rozgrywki na pewno będą bardziej skondensowane niż wcześniejsze. Według planu przedstawionego w sobotę przez premiera i minister sportu, zawodnicy rozpoczną zmagania 12 czerwca. W nowym terminarzu, zaprezentowanym w poniedziałek, Ekstraliga Żużlowa przedstawiła natomiast, że sezon, razem z fazą play-off, zakończy się 11 października (bez uwzględniania dat rezerwowych meczów play-off).
Nie zmieni się to, że mecze będą rozgrywane w piątki i niedziele. W PGE Ekstralidze jest 8 zespołów, także każdy z nich objedzie po 14 spotkań w rundzie zasadniczej: 7 u siebie, 7 na wyjeździe. Motor Lublin pojedzie 8 razy w piątki (transmisje w Eleven Sports) i 6 razy w niedziele (transmisje w nSport+).
Żużlowcy będą musieli przygotować się na jazdę w Drużynowych Mistrzostwach Polski co tydzień. W ubiegłym sezonie mieli ten komfort, że w lipcu odpoczywali i startowali tylko na własne konto. Teraz takiej przerwy w rozgrywkach PGE Ekstraligi nie będzie.
(drs)