Czterech żużlowców zostało nominowanych do tytułu Sportowca Roku 2022 Dziennika Wschodniego. Prezentację przedstawicieli „czarnego sportu” zaczynamy od tego, którego w przyszłym sezonie lubelscy kibice w barwach Motoru nie zobaczą. Tegorocznymi występami Mikkel Michelsen bez wątpienia zasłużył jednak na to wyróżnienie
Urodzony w 1994 roku Duńczyk do Lublina trafił w 2018 roku, kiedy Motor awansował do PGE Ekstraligi. Jako beniaminek lubelski klub na zabetonowanym rynku transferowym nie miał zbyt wielu opcji na skompletowanie składu, który mógłby skutecznie powalczyć o utrzymanie w elicie. Wybór padł m.in. właśnie na Michelsena, który wcześniej trzykrotnie próbował sił w najlepszej lidze świata. W latach 2013-2014 startował w barwach Unii Leszno, a w 2016 roku reprezentował jej imienniczkę z Tarnowa.
Po spadku drużyny z Małopolski pozostał w niej na kolejny sezon w pierwszej lidze, a rok później dołączył do Wybrzeża Gdańsk. W obu klubach notował świetne wyniki i nic dziwnego, że znalazł się w kręgu zainteresowań ekstraligowców. Lublinianom postawienie na Duńczyka się opłaciło, bo ten przez cztery lata był czołową postacią zespołu. W każdym z sezonów zdobywał średnio co najmniej dwa punkty na bieg. Pod tym względem najlepiej wypadł w tegorocznych rozgrywkach, które zakończył ze średnią biegową 2,229.
Rozpoczął je od świetnego występu w Gorzowie, w którym trzykrotnie pokonał samego Bartosza Zmarzlika. Ta sztuka udawała się do tej pory mało komu, zwłaszcza na gorzowskim torze. Kapitalną formę pokazał też m.in. w starciu z Betard Spartą Wrocław w Lublinie, gdy po raz pierwszy zdobył ligowy pełny komplet punktów, notując 18 „oczek” w sześciu startach.
Warto podkreślić, że Michelsena w tym roku nie omijały kontuzje. W czerwcu opuścił z tego powodu jedno ligowe spotkanie. Prawdziwy kataklizm przydarzył się jednak przed półfinałowym starciem w Toruniu, kiedy podczas próby toru kapitan Motoru zaliczył upadek, w którym doznał urazu stopy. Zacisnął jednak zęby i choć walcząc z bólem nie punktował na dotychczasowym poziomie, to miał ogromny udział w zdobyciu przez lublinian historycznego tytułu mistrza Polski.
Ten sezon był pierwszym dla zawodnika z kraju Hamleta pierwszym w roli regularnego uczestnika cyklu Grand Prix. Po udanych występach w dwóch pierwszych rundach w Gorican i Warszawie nieco spuścił z tonu i ostatecznie skończył na 11. miejscu w klasyfikacji generalnej. Zdobył jednak uznanie organizatorów, którzy przyznali mu „dziką kartę” w przyszłorocznych rozgrywkach. Ponadto Michelsen w tym roku sięgnął po brązowy medal Indywidualnych Mistrzostw Europy (SEC), a z Motorem zdobył także złoto Mistrzostw Polski Par Klubowych.
Dla Duńczyka, przynajmniej na razie, był to ostatni sezon w barwach Motoru. W trakcie okienka transferowego – o czym spekulowano od dłuższego czasu – ogłosił swoje przenosiny do ekipy z Częstochowy.