Po prawie trzech tygodniach przerwy we wtorek do gry wraca Stal Kraśnik. Piłkarze Marcina Wróbla zmierzą się u siebie z Wólczanką Wólka Pełkińska (godz. 13).
Ostatni raz o punkty niebiesko-żółci walczyli 31 października. Przegrali wówczas w Świdniku z Avią 1:3.
Później drużynę dopadł koronawirus, a konkretnie czterech zawodników. Większość skończyła okres kwarantanny 10 listopada. Dzień później kraśniczanie pojawili się na pierwszym treningu. Trener Wróbel nie miał jednak do dyspozycji pełnej kadry. Były zajęcia, w których uczestniczyło tylko 11 graczy, w tym dwóch bramkarzy.
– Na pewno to nie jest komfortowa sytuacja. Dopiero wróciliśmy do treningów i trudno mówić, że to normalne zajęcia, bo nie wszyscy mogli ćwiczyć. Dopiero w poniedziałek dołączyło do nas dwóch kolejnych chłopaków, a trzech innych nadal przebywa na kwarantannie. Dodatkowo akurat cztery przypadki koronawirusa dotyczyły podstawowych piłkarzy. Nie będzie łatwo ich zastąpić. A do tego trudno mówić o formie fizycznej, bo nie mogę dać gwarancji, że wszyscy będą gotowi do najbliższego spotkania na sto procent. Żyjemy jednak w takich czasach, że jakoś musimy sobie radzić – mówi Marcin Wróbel, opiekun Stali.
Mimo wszystko szkoleniowiec z optymizmem patrzy na końcówce rundy jesiennej. – Przed nami intensywne dwa tygodnie. W krótkim odstępie czasu zagramy cztery spotkania. Zaczynamy we wtorek i zrobimy wszystko, żeby zdobyć trzy punkty. Wiadomo, że faworytem pewnie będzie jednak Wólczanka. Raz, że mamy te problemy związane z koronawirusem, a dwa, że u siebie przeżywamy katusze. Każda passa kiedyś się jednak kończy i mamy nadzieję, że ta nasza niechlubna seria w Kraśniku zostanie przerwana właśnie we wtorek – wyjaśnia szkoleniowiec.
Podczas przerwy w grze sporo się pozmieniało w tabeli. Niebiesko-żółci wylądowali na trzecim miejscu od końca. Mają jednak rozegrane przynajmniej dwa mecze mniej od rywali, a od niektórych nawet trzy. Problem w tym, że zaległości trzeba będzie odrabiać już po zakończeniu rundy jesiennej. Po meczu z Wólczanką w weekend ekipę z Kraśnika czeka wyjazdowe starcie z Jutrzenką Giebułtów. A później spotkania z: KSZO Ostrowiec Świętokrzyski (środa, 25 listopada, godz. 13) i Podlasiem Biała Podlaska (niedziela, 29 listopada, godz. 12.30).
– Wiele drużyn zmagało się z podobnymi problemami, jak my. Różnica jest jednak taka, że przeciwnicy mieli więcej możliwości, jeżeli chodzi o nowe terminy. A związek nie chciał słyszeć o przekładaniu meczów na wiosnę. Musimy wszystko rozegrać jeszcze w tym roku. Nie ma jednak wyjścia, trzeba się dostosować. Dlatego walczymy i postaramy się poprawić naszą sytuację w tabeli. Wszyscy zdają sobie sprawę, że nie jest ona obecnie najlepsza. Mamy jednak cztery spotkania i wszystko w naszych nogach, żeby to zmienić – zapewnia trener Wróbel.