To się nie mieści w głowie, żeby pracodawca zamiast dawać nam podwyżki, chciał jeszcze obniżać pensje w sytuacji, gdy mamy tak ogromną inflację – denerwują się pielęgniarki ze szpitala w Świdniku, które dostały „propozycje nie do odrzucenia”. Dodają, że to także konfliktowanie zespołu.
Związki zawodowe jeszcze kilka dni temu były „podpytywane”, czy gdyby dwudziestu trzem najlepiej wykształconym pielęgniarkom dyrekcja świdnickiego szpitala chciała zmienić warunki pracy, to czy stanęłyby w ich obronie.
– Potem sytuacja się zmieniła, bo ktoś zorientował się, że niektóre z tych osób znajdują się w okresie ochronnym i zgodnie z prawem umów im zmienić nie można – opowiada jedna ze związkowczyń. – Ostatecznie więc wystawiono 17 zawiadomień o zamiarze wypowiedzenia warunków umowy o pracę z zachowaniem okresu wypowiedzenia. Ograniczają się one do tego, że panie owszem pracować mogą, ale już za znacznie mniejsze pieniądze.
– W piśmie jest informacja, że nie ma możliwości utrzymania otrzymywanego przez nas do tej pory wynagrodzenia. Mamy zostać przeniesione do innej grupy zaszeregowania, co oznacza że zamiast ok. 7300 zł brutto miesięcznie tak jak teraz, pensja ma spaść do ok. 5900 zł – mówi jedna z kobiet. Wszystkie proszą żeby nie podawać ich danych.
– W dodatku dzieje się to w sytuacji, gdy liczyłyśmy na podwyżki, bo od lipca nasze pensje miały wzrosnąć do 8190 zł – dodaje inna.
Skąd taka decyzja? Dyrektor szpitala przekazał nam wczoraj tylko, że tego dnia rozmawiać nie może. Odesłał nas na czwartek do rzeczniczki, która przekaże „oświadczenie prasowe”.
>>Pielęgniarki i położne już mają dość. Po pensji tylko siadać i płakać<<
– Przyczyną są zmiany organizacyjne wynikające z planu zatrudnienia (zmienionego aneksem 30 marca tego roku – red.). polegające na określeniu maksymalnej ilości etatów specjalistów pielęgniarek i specjalistów położnych – czytamy jednak w piśmie, które wpłynęło do związków. – Konieczność wprowadzenia zmian organizacyjnych spowodowana jest trudną sytuacją finansową.
– Na spotkaniu pan dyrektor zasygnalizował, że na każdym oddziale potrzebne są 2-3 pielęgniarki lub położne z magisterium i specjalizacją. Pozostałe, nawet jeśli mają takie samo wykształcenie zostaną zaszeregowane do niższej grupy, której będzie można płacić mniej – słyszymy. – To „fantastyczny” pomysł zatrudniać fachowca, ale płacić mu jakby nie miał wiedzy i umiejętności. Co taki pracownik ma robić? Udawać, że czegoś zrobić nie może?
Dyskryminacja i dzielenie
– Około 1/3 pielęgniarek i położnych w szpitalu w Świdniku ma „magistra i specjalizację”, odmawianie części z nich należnych im zgodnie z zatrudnieniem wypłat, to dzielenie i konfliktowanie zespołu. Dyskryminacja! – słyszymy od pielęgniarki… która ma zachować pełne wynagrodzenie. – Jak mamy sobie patrzeć w oczy, gdy za tą samą naukę i te same obowiązki mamy otrzymywać inne pieniądze? Zresztą przyznam, że to chyba tylko kwestia czasu. Nie sądzę żeby zmiany dotyczyły tylko tych osób.
Podobne odczucie mają związkowcy, z którymi rozmawiamy: – Z rozmów z panem dyrektorem mam takie wrażenie, że dalsze „propozycje” dotyczące obniżenia zarobków nie są wykluczone. Być może nie chciano ich wystawiać lawinowo. Jestem jednak przekonana, że będzie ich więcej.
Związki zawodowe mają 5 dni (liczonych od otrzymania pism – red. ), czyli do poniedziałku na przedstawienie opinii na piśmie dotyczącej zastrzeżeń. W tym czasie odbędą się m.in. spotkania z radcami prawnymi.
– Chcielibyśmy się też spotkać ze starostą – słyszymy. – Panie, których pisma dotyczą, zadeklarowały już że jeśli szpital się z planów się nie wycofa, to na zmiany się nie zdecydują. Wtedy, po 3-miesięcznym okresie wypowiedzenia stracą pracę, ale o sprawiedliwość będziemy walczyć w sądzie. Nie może być tak, że kosztem pracowników i ich rodzin ratuje się budżet szpitala. Zresztą nie tylko naszego, bo podobne dramaty rozgrywają się w wielu szpitalach powiatowych.
O tym, co dzieje się w świdnickim szpitalu wie już starostwo.
– W ostatni poniedziałek odbyło się spotkanie władz powiatu z dwoma związkami zawodowymi (z pięciu działających w szpitalu). Panie reprezentujące środowisko pielęgniarek poinformowały o problemach związanych z wejściem w życie, od 1 lipca, nowych przepisów i niejasności dotyczących naliczania wynagrodzenia w stosunku do posiadanego lub wymaganego wykształcenia na posiadanym stanowisku. Według naszej wiedzy doszło także do spotkania dyrekcji placówki ze wspomnianymi związkami i planowane są kolejne rozmowy. Od szefa świdnickiej lecznicy usłyszeliśmy, że przygotowywana jest analiza finansowa. Dyrektor już jednak zaznaczył, że koszty związane ze zmianami w przepisach będą kosztować dodatkowy 1 mln zł – informuje Łukasz Reszka starosta świdnicki dodaje: – Przyglądamy się sprawie, licząc, że uda się wypracować odpowiednie porozumienie.