Brzegowa - jak sama nazwa wskazuje - leży na… brzegu miasta. - Nie jest zaznaczona na mapach, nie ma jej w rozkładzie jazdy autobusów - mówi pani Danuta ze Świdnika. - Napiszcie coś o nas, bo my, mieszkańcy, czujemy się jak wyrzutki.
Jak tam trafić? Jest oddalona 4 kilometry od centrum Świdnika. A z Lublina najlepiej dojechać tam Mełgiewską, aż do Dojazdowej i kierować się do dwupasmówki. Po drodze przejedziemy właśnie Brzegową. Ulica jest usypana ze żwiru. A tam, gdzie wylano coś, co przypomina masę bitumiczną, jest dziura na dziurze. Nie ma tu kanalizacji, szkoły, ani kościoła. Jest jeden sklep spożywczy i zakład stolarski. Po jednej stronie ulicy domki jednorodzinne, po drugiej - pole. - Ani to miasto, ani wieś - mówi Stelmach. - Jeszcze gorzej niż wieś.
Mieszkańcy zastanawiają się, czy ich ulica istnieje w planach geodezyjnych. - Miasto o nas nie dba - żali się Danuta T., jedna z mieszkanek. - Nie chcą nam położyć drogi asfaltowej z prawdziwego zdarzenia. Tak, jakby nie było wiadomo, czy to jeszcze Lublin, czy już Świdnik. A wszystko zaczęło się ok. 5 lat temu, kiedy zmieniły się obwody miasta. Z kawałka ulicy Felin zrobiono Brzegową.
Nawet fachowcy, którzy znają teren miasta jak własną kieszeń, nie kojarzą Brzegowej. - Ja o takiej ulicy nawet nie słyszałem - mówi Mirosław Parada, pośrednik nieruchomości w Świdniku. - Ale jeśli ona fizycznie istnieje, to musi być wytyczona przez geodetów miejskich, a co do jej nazwy, to Rada Miasta musiała wydać stosowną uchwałę - wyjaśnia.
- A gdyby tak zapytać kogoś z Urzędu Miasta, czy wiedzą, gdzie ta ulica jest? - zastanawia się Stanisław Stelmach.
- Wiem, gdzie jest Brzegowa - mówi Artur Soboń, rzecznik prasowy Urzędu Miasta Świdnik. - Ta ulica z pewnością istnieje w planie geodezyjnym miasta - przekonuje. - Na mapie wydanej jakiś czas temu przez nasz urząd jest wyraźnie zaznaczona.
Ale próżno szukać Brzegowej na mapie w portalu internetowym www.swidnik.pl, nie ma jej też na stronie http://mapa.szukacz.pl
- Jeśli na innych mapach jej nie ma, to być może dlatego, że leży na granicy miasta i jest zbyt mała, aby umieścić ją w danej skali - próbuje wyjaśniać Soboń. - Tak to już jest, jak się mieszka na obrzeżach.