Dziś posłowie będą głosować nad poprawką do budżetu na ten rok, dotyczącą lotniska w Świdniku. Zgodnie z nią 14 milionów zł trafi na jego budowę. – Proponuję decydować o tym dopiero po upewnieniu się, czy inwestycja nie oznacza złamania unijnego prawa – mówi Krzysztof Gorczyca, ekolog, broniący mieszkających na trawiastym obecnie świdnickim lotnisku susłów.
Czy Bruksela może wstrzymać inwestycję? – To zależy od tzw. oceny oddziaływania na środowisko, którą musi przygotować inwestor – uważa Piotr Pukos, rzecznik ministra środowiska. – Ale w przypadku szczególnie ważnych dla społeczeństwa inwestycji jest możliwe np. przeniesienie kolonii. A jest to równie trudne, co kosztowne.
Posłanka PiS Elżbieta Kruk, inicjatorka przeznaczenia pieniędzy na świdnickie lotnisko twierdzi, że susły już z powodzeniem przenoszono. – Ta próba, o której mówi pani poseł, to nie przeniesienie kolonii, lecz wyłapanie susłów i przewiezienie ich do zoo – oponuje Gorczyca. – A faktyczne przenosiny kolonii, w Tyszowcach, były nieudane. Susły wyginęły.
– Bo przeniesiono je na nieodpowiedni teren – uważa dr Stefan Męczyński, zoolog z UMCS. – A przypadek Świdnika potwierdza, że przeniesienie kolonii jest możliwe. Powstała ona wszak właśnie dzięki przeniesieniu kilku susłów z Zamojszczyzny na lotnisko.
– Nie jestem pewien, czy ekologowie w ogóle wiedzą, jak te susły wyglądają – dodaje Karol Ścibor, prezes spółki Port Lotniczy Lublin w Świdniku. – Ich u nas nigdy nie było. Nie pojawili się nawet, gdy prosiliśmy o pomoc, kiedy lotnisko zostało zalane przez deszcze. Żadnego ekologa to nie obchodziło, że susły się topią. To my z kolegami z aeroklubu wyłapywaliśmy zwierzątka i suszyliśmy je w hangarze. (rhs)