Piłkarze Motoru po raz kolejny udowodnili, że grają do końca. W środę, przy okazji meczu barażowego o awans do Fortuna I Ligi przegrywali z Kotwicą Kołobrzeg 0:1 aż do trzeciej minuty doliczonego czasu gry. Po chwili doprowadzili jednak do dogrywki po golu Piotra Ceglarza, a w 116 minucie zwycięską bramkę zdobył Dawid Kasprzyk. W efekcie, podopieczni Goncalo Feio o promocję na zaplecze ekstraklasy zagrają w niedzielę ze Stomilem Olsztyn.
Zaczęło się obiecująco. Już w trzeciej minucie Łukasz Kosakiewicz nieźle podał wzdłuż bramki, z prawego skrzydła, ale żaden z jego kolegów nie przeciął tego zagrania. I to by było na tyle, jeżeli chodzi o naprawdę groźne akcje. Emocji było, jak na rybach. Nie brakowało wrzutek, stałych fragmentów, ale kompletnie nic z tego nie wynikało.
W końcówce pierwszej połowy gra częściej toczyła się na połowie Kotwicy. W 39 minucie po rzucie rożnym pod bramką rywali został Sebastian Rudol. Założył rywalowi „siatkę”, ale szybko został zatrzymany przez kolejnego gracza gospodarzy. 180 sekund później Motor wypracował sobie najlepszą sytuację. Michał Król wygrał pojedynek na prawym skrzydle i dokładnie dośrodkował w pole karne, gdzie spod opieki rywali uwolnił się Rafał Król, ale tym razem nie powtórzył wyczynu z niedzieli. Wówczas, w meczu z Polonią zdobył arcyważnego gola na 1:1. A w Kołobrzegu jego „główkę” odbił Oskar Pogorzelec.
Na koniec pierwszej połowy po stracie Rafała Króla w środku miejscowi wyszli z kontrą czterech na trzech, ale akcję sam zakończył ten, który ją wyprowadził – Paweł Łysiak. Zaliczył celny strzał, ale tylko taki do statystyk, bo Łukasz Budziłek z łatwością złapał futbolówkę. O tym, że niewiele działo się w pierwszych 45 minutach najlepiej świadczy fakt, że sędzia doliczył do pierwszej odsłony całe… trzy sekundy.
W drugiej części zawodów obraz gry nie uległ zmianie. Po kwadransie w dobrej sytuacji znalazł się Tomasz Kaczmarek, który w polu karnym poradził sobie z Rudolem, ale nie „dokręcił” piłki do bramki i skończyło się na strachu gości. W kolejnych fragmentach groźniejsi byli podopieczni Macieja Bartoszka, ale nadal żadnych „setek” nie było. W 82 minucie akcję przeprowadzili: Kamil Bartoś i rezerwowy Grzegorz Goncerz. Po zagraniu tego drugiego Filip Wójcik zagrał ręką we własnej szesnastce, a arbiter wskazał na „wapno”. Odpowiedzialność wziął na siebie Łysiak. Budziłek rzucił się w prawo, zawodnik „Kotwy” uderzył w lewo i wydawało się, że jedną nogą w finale są gracze z Kołobrzegu.
Goncalo Feio szybko posłał na boisko dwóch napastników: Michała Żebrakowskiego i Dawida Kasprzyka. Arbiter do regulaminowego czasu gry dorzucił pięć minut, ale żółto-biało-niebiescy mieli problemy, żeby zagrozić na poważnie bramce rywali. Na jakieś 70 sekund przed zakończeniem meczu Wójcik pognał do linii końcowej, wrzucił na dalszy słupek, a tam świetnie zachował się Ceglarz, który efektownym strzałem z powietrza wyrównał na 1:1. I zapewnił kibicom obu ekip dodatkowe pół godziny emocji.
I trzeba przyznać, że w dogrywce to miejscowi powinni przechylić szalę na swoją stronę. W 100 minucie kapitalną okazję na gola zmarnował Łukasz Wolsztyński. Były gracz Górnika Zabrze jakimś cudem spudłował z czterech metrów po strzale głową. W 111 minucie Łysiak dograł z lewego skrzydła pod bramkę, a z „piątki” nad poprzeczką huknął z kolei Goncerz.
Jak to w takich sytuacjach bywa, niewykorzystane sytuacje się zemściły. Rafał Król zagrał do Ceglarza, a ten podał po ziemi w pole karne do Dawida Kasprzyka. Kosakiewicz odbił strzał napastnika ekipy z Lublina i piłka wylądowała w siatce, a niedługo później z awansu mogli się cieszyć żółto-biało-niebiescy.
W niedzielę czeka ich finał w Olsztynie z tamtejszym Stomilem (godz. 15.30).
Kotwica Kołobrzeg – Motor Lublin 1:2 (1:1, 0:0) po dogrywce
Bramki: Łysiak (84-z karnego) – Ceglarz (90+4), Kasprzyk (116).
Kotwica: Pogorzelec – Kosakiewicz, Witasik, Murawski, Szarpak (91 Obst), Kort, Cywiński, Bartoś (90 Rakowski), Łysiak, Kaczmarek (75 Goncerz), Bojas (75 Wolsztyński).
Motor: Budziłek – Wójcik, Szarek (76 Najemski), Rudol, Luberecki (65 Staszak), Gąsior (65 Reiman), R. Król, M. Król (86 Kasprzyk), Ceglarz, Lis, Wełniak (86 Żebrakowski).
Żółte kartki: Szarpak, Kaczmarek, Rakowski – Rudol, Szarek, Wełniak, Kasprzyk, Ceglarz.
Sędziował: Bartosz Frankowski (Toruń).