W Polsce na taką operację nie było szans. Nadzieję na uratowanie serduszka Gabrysi Bryk z podtomaszowskiej Łaszczówki dawała tylko klinika w Bostonie. Ich choć wielomiesięczna zbiórka nie pozwoliła zgromadzić całej kwoty ponad 2 mln zł, to dziewczynka poleci do USA. Jej leczenie sfinansuje NFZ.
Ta wiadomość dla państwa Joanny i Pawła Bryków była jak cud. Lepszego urodzinowego prezentu dla swojej córeczki, która 20 stycznia skończy 10 lat nie mogli sobie wymarzyć. We wtorek otrzymali oficjalne potwierdzenie, że polski NFZ zapłaci za operację Gabrysi i sfinansuje też jej przelot rejsowym samolotem za ocean.
Gabrysia – mała wojowniczka
Historię dziewczynki i walki jej rodziców o uratowanie chorego serduszka opisywaliśmy niedawno. Przypomnijmy, że u Gabrysi niedługo po urodzeniu zdiagnozowano bardzo trudną i złożoną wadę serca pod postacią dwunapływowej, wspólnej komory, hipoplazji komory prawostronnej oraz ubytku w przegrodzie międzykomorowej. Pierwszą operację dziewczynka przeszła natychmiast, kolejną w 10 miesiącu życia, trzecią, gdy miała półtora roku. Niestety, ostatni zabieg nie pozwolił zakończyć założonego leczenia sukcesem. Na szczęście Gabrysia okazała się wielką wojowniczką, bo mimo że wada jej serca jest śmiertelna, mimo że lekarze nie dawali jej wielki szans, to przeżyła. Ale kolejne lata były dla niej bardzo trudne. Z powodu choroby każdy dzień przynosił zagrożenie udarem. Na skraju wytrzymałości było i serce, i wątroba. Zabawa i aktywności, którym oddawały się inne dzieci, dla małej wojowniczki były tylko marzeniem.
Rodzice długo wierzyli, że serce ich córeczki uda się uratować w Polsce, ale wiosną zeszłego roku dowiedzieli się, że Gabrysia może liczyć już najwyżej na przeszczep. Postanowili szukać ratunku gdzieś indziej. Dowiedzieli się o kardiochirurgach z kliniki w Bostonie. Skontaktowali się z nimi, Gabrysię zdiagnozowano i zakwalifikowano do zabiegu dającego ogromne szansę nawet na przywrócenie funkcji obu komór serca. Niestety, ponad 2,3 mln zł potrzebne na pobyt w amerykańskiej klinice i podróż do USA przerosły możliwości finansowe Bryków. Ale to nie podcięło im skrzydeł.
Zebrali ponad milion złotych
Przez wiele miesięcy, z pomocą mnóstwa ludzi o wielkich sercach, nie tylko z powiatu tomaszowskiego, ale całej Polski organizowali zbiórki, imprezy, licytacje. Na subkontach Gabrysi założonych w fundacjach „Espero: Nadzieja dla Dzieci” oraz tomaszowskiej „Parasol Roztocza” udało się dzięki temu zgromadzić ok. 1,3 mln zł. To było wciąż za mało. Ale wtedy nadeszła wiadomość o sfinansowaniu leczenia Gabrysi w Stanach Zjednoczonych przez NFZ, gdzie wniosek o refundację rodzice składali jeszcze jesienią zeszłego roku.
– To dla nas niewyobrażalne szczęście, bo oznacza, że 15 lutego Gabrysia zostanie przyjęta do kliniki w Bostonie. Najpierw przejdzie niezbędne badania, a później, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, operację ratującą jej serduszko – mówi wyraźnie wzruszony Paweł Bryk. Zapewnia jednocześnie, że ani złotówka ze zgromadzonych dotąd pieniędzy na pewno się nie zmarnuje. Bo jego córeczka będzie jeszcze długo wymagała leczenia, licznych konsultacji lekarskich, wieloletniej rehabilitacji, a więc ogromnych wydatków. – Możliwe również, że czekać ją będzie dalsze leczenie za granicą, bo lekarze z Bostonu sygnalizowali konieczność operacji również zwężonych tętnic płucnych – wyjaśnia tata dziewczynki.
Pomogą Adrianowi
W najbliższą niedzielę w Wierzbiu w gminie Łabunie pod Zamościem planowano kolejną dużą imprezę charytatywną z myślą o Gabrysi. Co z tym wydarzeniem? – Odbędzie się, ale wspólnie z żoną zdecydowaliśmy, że my już nie chcemy pieniędzy. Postanowiliśmy, aby dochód z tej akcji został przekazany komuś innemu, również potrzebującemu – zdradza Paweł Bryk.
Impreza ma się rozpocząć w świetlicy wiejskiej o godz. 14. W programie mnóstwo atrakcji, m.in. koncerty zespołów Vegas, Solaris, Malibu i innych, także licytacje i loterie, konkursy dla dzieci. Dochód wspomoże 26-letniego Adriana Muszyńskiego z Lipska. Młody mężczyzna w zeszłym roku uległ poważnemu wypadkowi, jest sparaliżowany i przykuty do łóżka. Wspólnie z 82-letnią babcią mieszka w skrajnie trudnych warunkach. Nie stać ich nie tylko na rehabilitację, ale też np. podstawowe sprawunki, jak opatrunki czy maści.