Rozmowa ze Stanisławem Powała-Niedźwieckim, trenerem Edach Budowlanych Lublin
- W ostatniej kolejce ekstraligi Edach Budowlani przegrali na wyjeździe z brązowym medalistą minionego sezonu Orkanem Sochaczew 26:38. Znalazł pan przyczynę porażki?
– Źle weszliśmy w mecz. W pierwszej połowie daliśmy Orkanowi zbyt wiele miejsca na prowadzenie gry. Tej klasy przeciwnik szybko to wykorzystał. W drugiej części spotkania pokazaliśmy jednak, że potrafimy grać w rugby, ale na doprowadzenie do remisu zabrakło już czasu.
- A zatem, przewidywany przez pana scenariusz spotkania sprawdził się w stu procentach, szczególnie w pierwszej części?
– Mecz w Sochaczewie pokazał, że nie tylko jesteśmy drużyną własnego boiska, potrafimy też zagrać dobre zawody na terenie przeciwnika. Na naszą postawę w pierwszej części, bez wątpienia, miał też wpływ fakt rozegrania ciężkiego meczu z Ogniwem Sopot w poprzedniej kolejce. Z naszej kadry w wyjściowym składzie tylko trzech zawodników nie zgłaszało żadnych urazów. Pozostali borykali się z różnymi problemami zdrowotnymi. Po starciu z Ogniwem byliśmy mocno poobijani, tamto spotkanie dużo nas kosztowało. Ciała bolały, a urazy momentami przeszkadzały w koncentracji. I to było przyczyną naszej postawy w spotkaniu w Sochaczewie. Z kolei Orkan miał trzy tygodnie przerwy i to było widać, szczególnie w pierwszej połowie. Na naszą poturbowaną drużynę wyszedł wypoczęty Orkan.
- Mimo porażki są też pozytywy wyprawy do Sochaczewa?
– Bardzo cieszy mnie to, że potrafiliśmy przeprowadzać ładne i szybkie akcje, zdobywać po nich punkty. Przyłożeniem popisał się najszybszy filar w ekstralidze Marzuq Maarman. Widzieliśmy, jak łącznik ataku, znacznie słabiej zbudowany, podał piłkę w kontrze do Marzuqa, a ten popędził sprintem na pole punktowe Orkana. Mimo przegranej, możemy także znaleźć plusy. Mogliśmy przejść obok tego meczu, jakby nic się nie stało. Nikt jednak o tym nie myślał. Walczyliśmy do końca. Nie pozwoliliśmy aby rywal wygrał spotkanie z tzw. bonusem. Jeśli popatrzymy na wynik, to okaże się, że to my wygraliśmy drugą połowę meczu.
- Po sześciu kolejkach na czele stawki jest rewelacyjnie spisująca się w tym sezonie Juvenia Kraków. Zaskoczony pan takim rozstrzygnięciem?
– Nie do końca. Obserwuję ten zespół od kilku lat. To solidna, dobrze poukładana drużyna. Widzieliśmy, jak ten zespół rośnie, ma dobrą atmosferę. Obecnie jest na fali i potrafi to wykorzystać. Krakowianie będą bardzo niewygodnym przeciwnikiem. Jesienią z nimi jeszcze nie graliśmy.