Start Lublin rozegrał bardzo dobry mecz i nawet mimo nieobecności swojego najlepszego strzelca – Manu Lecomte pokonał MKS Dąbrowa Górnicza 95:81.
Kluczowa dla losów tego spotkania okazała się druga kwarta. Pierwsza była bardzo wyrównana i zakończyła się minimalnym zwycięstwem Startu 21:20.
Później wydawało się, że goście przejmą inicjatywę, bo drugą część spotkania rozpoczęli od zdobycia ośmiu kolejnych „oczek”. Następnie jednak to Start odpowiedział serią 12:0, co pozwoliło mu ponownie objąć prowadzenie drużynie Wojciecha Kamińskiego.
Po krótkiej pauzie nastąpiła kolejna czerwono-czarna fala, która zakończyła się zdobyciem kolejnych 15 pkt i prowadzeniem 48:32. Spora zaliczka spowodowała, że gospodarze mogli kontrolować boiskowe wydarzenia w drugiej połowie. Przez chwilę stracili nad nimi panowanie, kiedy rywale zbliżyli się na dystans trzech „oczek”. To było jednak wszystko, a co miejscowi pozwolili przeciwnikowi. Szybko udało im się ponownie zbudować większą przewagę i zwyciężyć 95:81.
Kluczowym zawodnikiem Startu w tym spotkaniu był Tyran De Lattibeaudiere. Jamajczyk zdobył 33 pkt, a do tego wyróżniał się ciężką pracą w defensywie. Inny podkoszowy, Ousmane Drame skompletował double-double. Złożyło się na nie 14 pkt i 14 zbiórek. W MKS Dąbrowa Górnicza dobrze zaprezentował się z kolei Tyler Cheese, który do 23 pkt dołożył aż 14 asyst.
Start Lublin – MKS Dąbrowa Górnicza 95:81 (21:20, 27:15, 24:23, 23:23)
Start: De Lattibeaudiere 33 (2x3), Ramey 21 (2x3), Drame 14 (2x3), Williams 12 (1x3) J. Karolak 5 (1x3) oraz Put 8 (2x3), B. Pelczar 2, Krasuski 0, Szymański 0.
Dąbrowa Górnicza: Załucki 4 (1x3), Markusson 19, Kucharek 18 (4x3), Cowels III 12 (4x3), Cheese 23 (4x3) oraz Rajewicz 0, Łapeta 5, Ryżek 0, Hook 0.
Sędziowali: Zapolski, Szczurewski i Gawron. Widzów: 953.