Nie tylko strażacy interweniowali po wtorkowej ulewie w Zamościu. Z pomocą mieszkańcom podtopionego miasta przyszli też policjanci. Jeden z nich pomógł wydostać się z zalanego auta przerażonej kobiecie.
Wczoraj padało w wielu miejscach województwa. Poważna sytuacja była m.in. w powiatach lubelskim i puławskim. Ale najgorzej było w Zamościu. Podczas ulewy, która przyszła przed wieczorem lało jak z cebra.
>>> Potężna ulewa nad Zamościem. Zalane ulice, parkingi, piwnice, garaże <<<
Studzienki nie wyrabiały z przyjmowaniem ogromnych ilości wody, która wdarła się m.in. do budynków szkół podstawowych nr 4 i 6, przedszkoli nr 13 i 8, także piwnic na terenie "starego" szpitala przy ul. Peowiaków, również kościoła przy ul. Zamoyskiego, kina na ul. Odrodzenia oraz licznych restauracji w obrębie Starego Miasta. Wodę wypompowywano również z lokali usługowo-handlowych przy ul. Wyszyńskiego, Przemysłowej, Strefowej, przy ul. Wojska Polskiego.
Ulice Zamościa wyglądały jak rwące rzeki. Samochody przemieszczały się po nich z trudem, a niektóe wręcz stawały w miejscu zalane aż do wysokości drzwi.
Po godz. 18 do komendy policji w Zamościu dotarł sygnał, że na ul. Sikorskiego w pobliżu skrzyżowania z ulicą Kleberga z miejsca nie mogą ruszyć dwa auta. W jednym z nich znajdowała się kobieta. Na miejsce natychmiast skierowano patrol.
- Starszy posterunkowy Adam Lubaś policjant wydziału patrolowo – interwencyjnego, brodząc w sięgającej do kolan wodzie, podbiegł do jednego z aut, w którym znajdowała się kobieta. W oplu było już dużo wody, a kierująca była wystraszona. Policjant otworzył drzwi, wziął na ręce 23-latkę i bezpiecznie przeniósł ją do radiowozu. W samochodzie był również pies. Zwierzę również zostało uwolnione z pojazdu - relacjonuje Dorota Krukowska-Bubiło, rzeczniczka Komendy Miejskiej Policji w Zamościu.
Dodaje, że później mundurowi z pomocą świadków usunęli opla i BMW z zalanej wodą ulicy na znajdujący się w pobliżu parking.
- Zarówno 23-latka jak i inne osoby nie potrzebowały pomocy medycznej, na szczęście nikomu nic się nie stało - podsumowuje Krukowska-Bubiło.