(fot. Michał Mazur)
Już ponad 200 przedsiębiorców włączyło się w akcję pomocy rodzicom wychowującym niepełnosprawne dzieci. Ruch zapoczątkowały lubelskie przedstawicielki branży beauty: Wioletta Orlecka i Iza Manowska.
Wszystko zaczęło się zaledwie w połowie lutego. Iza Manowska, właścicielka salonu „Biała Magia” i Wioletta Orlecka z „Keratynowej Pracowni” w Lublinie, które same borykają się z prowadzeniem swoich salonów w trudnym czasie epidemii, stwierdziły, że nie mogą myśleć tylko o sobie.
– Pomagamy od zawsze. Kiedy mogłyśmy wchodzić do szpitali, organizowałyśmy dni piękności dla mam dzieci z chorobami onkologicznymi – opowiada Orlecka. – Dziś jest to niestety niemożliwe, ale to nie znaczy, że mamy siedzieć z założonymi rękami.
Postanowiłyśmy, że pomożemy mamom niepełnosprawnych dzieci, bo one znajdują się w wyjątkowo złej sytuacji.
Kobiety uznały, że mamy, które zajmują się swoimi dziećmi 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu, nie mają czasu, żeby zrobić coś dla siebie. Często nie mają też pieniędzy, bo opieka nad dzieckiem nie pozwala im na wykonywanie innej pracy zawodowej. Dlatego panie postanowiły, że będą przyjmowały raz w miesiącu jedną z takich mam i świadczyły bezpłatnie usługi.
– Byłam zszokowana tą akcją – przyznaje pani Karolina, mama 7-letniej Oli. Dziewczynka ma chorobę genetyczną. Rozwija się bardzo wolno. Nie mówi, dopiero zaczyna chodzić. – Opieka nad takim dzieckiem przypomina opiekę nad rocznym maluchem, plus stała rehabilitacja. Jest ciężko. Nie ma przy tym żadnej pomocy. Czasami czuję się, jakbym była niewidzialna. Nie widzą nas politycy. Z czasem nie widzą też znajomi, bo każda chwila musi być podporządkowana dzieciom. Dopiero teraz ktoś nas zauważył.
Pani Karolina zapisała się na zabieg, ale do końca nie wiedziała, czy uda jej się na niego dotrzeć. W każdej chwili mogło się coś zmienić. Nie wiedziała, jak będzie czuła się córka i czy będzie mogła wyjść ostatecznie z domu.
– Udało się. Aż mi się łezka w oku zakręciła – przyznaje kobieta. – Teraz patrzę w lustro i wiem, że wyglądam dużo lepiej. Mąż jest zaskoczony, że tak wyglądam. Nawet Ola zauważyła różnicę i dotyka mojej twarzy.
Właśnie dla takich momentów Manowska i Orlecka chcą pracować. Ale w akcję włączyło się znacznie więcej przedsiębiorców.
– Zgłosiło się już ok. 200 firm z całej Polski. To nie tylko branża beauty, ale i np. restauracje. Wszyscy mamy ciężko, ale chcemy pomagać – mówi pani Wioletta. – Zaczynaliśmy od profilu na Facebooku, ale okazało się, że jest on nie wystarczający. Zakładamy właśnie stronę internetową, żeby łatwiej było łączyć mamy z przedsiębiorcami w poszczególnych miastach.
Ale to nie wszystko, bo lublinianki zakładają już fundację „Siła jest kobietą”. – Dzięki temu będziemy mogły angażować w pomoc wolontariuszy, bo dla osób wychowujących niepełnosprawne dzieci nawet zwykłe wyjście do sklepu jest problemem. Będziemy chciały organizować kursy podnoszące kwalifikacje, ale i rozwijające pasje. Będzie pomoc psychologa i prawnika. Chcemy pomagać w rehabilitacji – wylicza Orlecka. Pomysłów jest wiele. – Nie wiedziałyśmy, że to wszystko tak się ułoży. Jest jakiś palec boży w tym, że zajęłyśmy się tematem i spotkałyśmy na swojej drodze tyle wspaniałych osób, chcących pomagać pro bono.