Rozmowa z Witoldem Chwastyniakiem, trenerem Polski Cukier Avii Świdnik
- Na inaugurację przed swoimi kibicami pokonaliście 3:1 Krispol Września. Rywal to doświadczona i ograna ekipa w I lidze. Może chyba pan być zadowolony?
– Analizując występ naszego przeciwnika w spotkaniu inauguracyjnym z BAS Białystok wiedzieliśmy, że czeka nas trudne zadanie. I tak rzeczywiście było. Rozegraliśmy dwa dobre sety, by w kolejnym otrzymać prztyczka w nos. Prowadząc 2:0 myśleliśmy, że mecz po prostu wygra się sam. W sporcie nic samo się nie wygrywa. Chwała zawodnikom, że wrócili do gry po słabej postawie w trzecim secie. Wywalczyliśmy kolejny komplet punktów i nadal pozostajemy liderem.
- Spodziewał się pan, że po dwóch seriach spotkań będziecie na pierwszym miejscu w tabeli?
– Przyznam, że nie patrzę w tabelę. To dopiero początek sezonu. Jest kilka zespołów, które jeszcze nie zagrały lub pauzowały. Jeżeli w połowie sezonu lub przy końcu nadal będziemy zajmować pierwszą pozycję to wówczas spojrzę. Interesuje nas pozycja końcowa. Rozegraliśmy dopiero dwie serie spotkań. Przed nami jeszcze sporo grania, do końca sezonu zostało ich jeszcze 26. Pożyjemy, zobaczymy jak będzie wyglądał nasz dorobek.
- Wiktor Nowak na rozegraniu, Damian Boruch i Łukasz Swodczyk na środku bloku, Artur Sługocki i Karol Rawiak na przyjęciu, Mateusz Rećko w roli atakującego, a Tomasz Kuś jako libero. Tak będzie wyglądała pierwsza szóstka w drużynie Avii?
– Nie ma żelaznej szóstki. Dotychczasowa wykrystalizowała się na podstawie rozegranych w okresie przygotowawczym turniejów. W trzecim przegranym przez nas secie weszli zmiennicy. Trudno ich jednak oceniać. Ciężko im było zaprezentować się z jak najlepszej strony. Rywal prowadził bardzo wysoko i grał na luzie. Może być, że już w najbliższym spotkaniu z BBTS Bielsko-Biała wyjdzie personalnie zupełnie inna ekipa. Na treningach zawodnicy naciskają na siebie, jest duża i zdrowa rywalizacja, a to będzie tylko z korzyścią dla zespołu. Mogę tylko cieszyć się.
- Drużyna gra już tak jak pan sobie zaplanował?
– Zdecydowanie lepiej wyglądał nasz pierwszy mecz na inaugurację w Jaworznie. Tam popełniliśmy zdecydowanie mniej błędów niż w starciu z Krispolem. Zespół z Wrześni stosował rozwiązania siłowe i my niestety dostosowaliśmy się do tego stylu. Powinniśmy zagrać bardziej na cwaniactwie. I liga wróciła do Świdnika po kilku latach i emocje związane z tym wydarzeniem, czego się obawiałem, udzieliły się też moim zawodnikom. Musimy się jeszcze dużo uczyć. Brakuje nam jeszcze zgrania. Pół zespołu to przecież nowi gracze. Czas będzie działał na naszą korzyść.