Z Grzegorzem Hunkiewiczem, z firmy świadczącej usługi przewozowe Transway z Hrubieszowa, rozmawiamy o sytuacji przewoźników w trakcie epidemii.
- Jak Pana firma działała przed epidemią?
– Jeździło 20 autobusów. Obsługiwaliśmy trasy z Hrubieszowa do Lublina i Warszawy oraz kursy po powiecie hrubieszowskim. Po pierwszym lockdownie ruszyliśmy w czerwcu. Chcieliśmy pokazać, że działamy, ale zainteresowanie było znikome. Dokładaliśmy do wszystkich kursów. Wakacje też nie były rewelacyjne. Części poprzednich kursów w ogóle nie wznowiliśmy. Liczyliśmy, że coś się zmieni we wrześniu i październiku, bo zaczną jeździć studenci. Ze względu na zdalną naukę nic się nie ruszyło.
- Jak sytuacja wygląda teraz?
– Jeździ 6 autobusów. Mamy wiele wyrejestrowanych aut. Po tym, jak zdalną naukę zaczęli uczniowie szkół średnich, a potem też podstawowych, jest już bardzo źle. Podam przykład: żeby tylko zwróciły się koszty przejazdy z Hrubieszowa do Warszawy musi jechać 10-12 osób, a teraz jeździ 4-5. To nawet nie jest już na granicy opłacalności. To ciągłe dokładanie. Chcemy mówić głośno o sytuacji, w jakiej znajdują się firmy transportowe. Zorganizowaliśmy protest w Hrubieszowie i planujemy podobne w miastach wojewódzkich całej Polski. Ale nie mamy pewności, kiedy i w jakiej formie one się ostatecznie odbędą. Właściciele firm transportowych są bardzo zrezygnowani.
- Nie macie nadziei na zmianę sytuacji?
– Coraz mniejszą. Kiedy oglądam telewizję, słyszymy o ogromnej pomocy państwa, ale tak naprawdę nic się nie dzieje. Panuje ogromny chaos. Podejmowane są jakieś niezrozumiałe i doraźne działania. Zamiast powiedzieć znacznie wcześniej, że cmentarze będą zamknięte, by dać ludziom szanse na odwiedzenie grobów, a sprzedawcom na sprzedaż towaru, zrobiono to na chwilę przed świętami. Potem przeznaczono pieniądze na skupowanie chryzantem. Można byłoby je przeznaczyć na realną pomoc dla wszystkich przedsiębiorców, a nie ratowanie swojej wizerunkowej wpadki. Nic dziwnego, że wielu przedsiębiorców źle ocenia działania rządu. Oni niby coś robią, a my po cichu padamy. Wiele firm transportowych straciło leasingowane auta. Wiele pozamykało już swoje oddziały. Wciąż spotykamy się też z niezrozumieniem. Na ostatniej sesji Rady Miasta Hrubieszów podniesiono podatki od środków transportu i nieruchomości. Zamiast pomóc, obarczono nas dodatkowymi kosztami.
- Jaka jest sytuacja Transway?
– Chcemy zrobić wszystko co w naszej mocy, żeby przetrwać i nie zwalniać ludzi. Nasza sytuacja jest jeszcze o tyle dobra, że mamy różne odnogi głównej działalności. Zajmujemy się także drobnym handlem i transportem ciężarowym. Jak długo wytrzymamy, trudno jednak powiedzieć. Liczymy, że coś może ruszy się po nowym roku. Jeśli w ogóle, to będzie jednak tylko drobna poprawa. O powrocie do sytuacji jaka była w lutym, czyli przed pandemią, nawet trudno realnie myśleć.