Na ulice Lublina wyjechał pierwszy miejski autobus wodorowy. Pojazd nie generuje spalin, a na jednym tankowaniu może przejechać ok. 400 kilometrów. Miasto planuje kolejne zakupy ekologicznego taboru
12-metrowy Solaris kosztował 3,7 mln zł brutto. Jego zakup został sfinansowany z funduszy unijnych. To najprawdopodobniej dopiero początek, bo Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne złożyło wniosek do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej o dofinansowanie zakupu 20 takich pojazdów. W nowej perspektywie unijnej podobne wydatki przewiduje Ratusz. W sumie w planach jest kupno nawet 100 autobusów napędzanych wodorem.
- Dzisiaj jesteśmy jednym z liderów. Z dużych miast w Polsce mamy największy wskaźnik zeroemisyjności. Ponad 34 proc. naszego taboru nie emituje zanieczyszczeń – mówi prezydent Lublina Krzysztof Żuk. I dodaje, że autobus wodorowy w kontekście ekologicznych środków transportu jest jednym z rozwiązań optymalnych.
- Autobus elektryczny z takim napędem będzie bardzo przyjazny środowisku, bo nie emituje w ogóle spalin, natomiast warunki techniczne kształtują się dosyć pozytywnie. Mamy nadzieję, że w najbliższym czasie sprawdzi się jako alternatywa dla obecnych środków transportu, również w wymiarze kosztów eksploatacyjnych – zapowiada prezydent.
- Do naszej elektromobilnej floty dołącza ten najbardziej ekologiczny muszkieter w postaci autobusu wodorowego – podkreśla Grzegorz Malec, dyrektor Zarządu Transportu Miejskiego w Lublinie.
Nowym pojazdem już dziś mogą przejechać się pasażerowie linii nr 3. W sobotę będzie obsługiwał linie 50 i 47. - Ale będziemy próbować go na różnych trasach, by móc sprawdzić go w zmiennych warunkach drogowych. Jego zaletami są m.in. krótki czas tankowania, duży zasięg, zerowa emisyjność spalin do atmosfery oraz cichy tryb pracy – wylicza dyrektor ZTM.
- Prowadzi się go tak samo, jak autobus elektryczny. Różni się jedynie źródłem prądu, którym tutaj są ogniwa wodorowe. W elektryku mamy dużo większe baterie, które mimo swojej wielkości wystarczają do przejechania mniejszej liczby kilometrów, co powoduje konieczność doładowywania na przystankach końcowych. Tutaj pełne zbiorniki pozwalają na przejechania dystansu ok. 400 kilometrów – mówi Paweł Misztal, kierowca z 12-letnim stażem w lubelskim MPK.