Część rodziców tegorocznych maturzystów I LO im. ks. A. J. Czartoryskiego liczyła na zwrot pobieranych przez ostatnie lata opłat za szafki dla swoich uczniów. Ale okazuje się, że szkoła tych pieniędzy oddawać nie będzie.
Opłaty za korzystanie z zamykanych szafek, które przez kilka lat były pobierane od uczniów puławskiego „Czartorycha”, stały się przedmiotem jednej z kontroli zleconej przez władze powiatu puławskiego pod koniec 2018 roku. Zdaniem zarządu powiatu, a więc organu prowadzącego I LO, pieniądze te (kilkadziesiąt złotych rocznie od osoby) w ogóle nie powinny być pobierane, a sposób obracania tą gotówką był daleki od przejrzystości.
Sprawę dodatkowo komplikował fakt, że środkami tymi nie dysponowała ówczesna dyrektor, a rada rodziców. Ostatecznie, po zmianie na stanowisku dyrektora szkoły, zdecydowano o zaprzestaniu ściągania od uczniów tych pieniędzy - zostawiając jedynie symboliczną, zwrotną kaucję w wysokości 10 zł.
Część rodziców uczniów kończących w tym roku najstarszą puławską szkołę liczyła jednak na to, że z uwagi na negatywną opinię władz powiatu odnośnie legalności pobieranej do niedawna opłaty, pieniądze te również będą podlegały zwrotowi. – Jeśli pomnożymy wysokość tych opłat przez ilość uczniów, wychodzi suma kilkunastu tysięcy złotych. To nie są małe pieniądze – zauważa nasz rozmówca proszący o anonimowość.
Czy zatem tegoroczni maturzyści, którzy wkrótce oddadzą klucze do swoich szafek, mogą liczyć na choćby częściową rekompensatę za niepotrzebnie pobierane, głośno krytykowane opłaty?
– Te pieniądze z założenia nie podlegały zwrotowi, więc I LO nie będzie ich oddawało. Środki te trafiały na konto rady rodziców, a finansowane były z nich m.in. bieżące naprawy szafek, zakupy nowych itp. – tłumaczy Kamil Lewandowski, rzecznik powiatu puławskiego. Jak podkreśla, uczniowie po oddaniu kluczy, otrzymają natomiast przysługujący im zwrot kaucji w wysokości 10 zł.
Marek Chrzanowski, obecny dyrektor I LO, sprawy nie chciał skomentować.