Cztery razy starał się o zgodę na budowę w trybie lex deweloper i cztery razy od radnych Zamościa usłyszał „nie”. A teraz inwestor domaga się wypłaty 3 mln odszkodowania za takie rozstrzyganie sprawy. Po podzieleniu tej kwoty na 14 wychodzi 215 tys. zł „na głowę”.
Przedsądowe wezwanie do zapłaty wpłynęło do zamojskiego magistratu w ostatnich dniach marca. Na liście adresatów, którzy zdaniem spółki PR-BUD Dewelopment z Kalinowic powinni uiścić odszkodowanie (za poniesione straty i utracone korzyści) jest miasto Zamość oraz 13 radnych różnych opcji politycznych: Sławomir Ćwik, Jolanta Fugiel, Franciszek Josik, Szczepan Kitka, Marek Kudela, Janusz Kupczyk, Tadeusz Lizut, Wiesław Nowakowski, Adam Pawlik, Grzegorz Podgórski, Marek Walewander, Zdzisław Wojtak i Rafał Zwolak. Wszyscy oni na sesji w lutym zagłosowali na „nie”, kiedy rozpatrywano projekt uchwały o wydaniu zgody na budowę bloków przy ul. Wyszyńskiego w Zamościu w ramach ustawy lex deweloper. To była już czwarta taka decyzja Rady Miasta dotycząca tej inwestycji.
Nie tak powinno to wyglądać
Nikt z wezwanych płacić nie zamierza.
– To chyba jakiś ponury, primaaprilisowy żart dewelopera – tak o piśmie od pełnomocniczki PR-BUD Dewelopment mówi radny Tadeusz Lizut, który w piątek wspólnie z pozostałymi rozmawiał już o tej sytuacji. Zapadły pewne ustalenia. – Mamy 14 dni na ustosunkowanie się do tych pism. Przyjmiemy stanowisko, mam nadzieję, że podpiszą się pod nim wszyscy radni – dodaje Lizut i zapowiada, że „podejmowane będą również dalsze działania”. Jakie? Tego zdradzać póki co nie chce.
Piotr Błażewicz, przewodniczący RM, choć sam do zapłaty wezwany nie został (podczas głosowania się wstrzymał), to również krytycznie wypowiada się o tym, co zrobił inwestotr. – Moim zdaniem nie taki powinien być sposób załatwienia tej sprawy. Przedstawiciele inwestora byli wielokrotnie zapraszani i na posiedzenia komisji, i na sesje, a jednak z tych zaproszeń skorzystać nie chcieli. Może gdyby podjęli rozmowy, sytuacja wyglądałaby inaczej – uważa.
To trwa od lat
Przypomnijmy, że PR-BUD Dewelopment już w 2020, 2021 i 2022, a także w br. wnioskował o zgodę na budowę pięciokondygnacyjnego bloku z mieszkaniami i lokalami usługowymi oraz podziemnymi garażami na działce przy ul. Prymasa Wyszyńskiego w Zamościu. Spółka zamierzała zrealizować inwestycję w trybie tzw. ustawy lex deweloper, bo plan zagospodarowania przestrzennego co prawda przewiduje w tym miejscu zabudowę wielorodzinną, ale niższą. Radni odmawiali i zarzucali inwestorowi m.in. to, że w projekcie uwzględniono za mało miejsc parkingowych. Mowa była również o tym, że w ramach inwestycji przewidziano zbyt małą przestrzeń na zieleń i tereny rekreacyjne.
Deweloper za każdym razem zaskarżał do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego podejmowane uchwały (ostatnia ma być przekazana niebawem, m.in. dlatego właśnie w środę odbędzie się sesja nadzwyczajna) i w każdym z tych przypadków wygrywał, a decyzje RM były unieważniane.
Mimo tego radni byli i pozostali nieugięci. – W naszej opinii inwestycja nie spełnia standardu wymaganego w artykule 17 ust. 1 pkt 1 specustawy. Mówi on o tym, że w chwili składania wniosku powinien być zapewniony bezpośredni dostęp do drogi publicznej poprzez zjazd lub pośredni drogą wewnętrzną, której parametry zapewniają wymagania dotyczące ochrony przeciwpożarowej, a więc drogą o szerokości minimum 6 metrów. Tego inwestor w swoim wniosku nie wykazał – argumentował w rozmowie z nami Sławomir Ćwik, kiedy RM po raz czwarty zielonego światła dla planów PR-BUD Dewelopment nie dała.
Sporna zamiana
Kluczowa w tym sporze wydaje się jednak kwestia zamiany działek między inwestorem z Kalinowic, a zamojskim Towarzystwem Budownictwa Społecznego. Przypomnijmy, że jeszcze w 2018 roku miasto było tam właścicielem dwóch działek przy Wyszyńskiego. Dzieliła je węższa, prywatna, którą ostatecznie nabył PR-BUD. W 2019 samorząd swoje grunty przekazał TBS pod budowę bloków, ale niedługo po tym, w 2020 roku spółka zamieniła się z deweloperem gruntami. Radni poczuli się oszukani, podejrzewali również, że TBS na tej zamianie stracił i nie nie zmienili zdania, gdy badająca później tę kwestię prokuratura wykluczyła ten zarzut.