Tam, gdzie teraz płynie woda był ląd, a ja końmi tamtędy jeździłem – opowiada 78-letni Stefan Konował z Kryłowa. Od tamtej pory Bug zabrał już do 10 metrów ziemi. Władze gminy Mircze chcą ukrócić zbójeckie praktyki kapryśnej rzece.
Staruszek mieszka z rodziną w ponad 70-letnim, murowanym domu nad samym Bugiem. Budynek ma swoją bolesną historię. – Podczas wojny mieścił się tu posterunek ukraińskiej policji, a po wojnie posterunek MO, strażnica, a na końcu urząd gminy – opowiada Konował. – To tu zginął mój ojciec – szlocha pani Lidia, młodsza o rok żona pana Stefana.
Chodzi o Aleksandra Pawliczuka, który wraz z 15 innymi milicjantami na czele z legendarnym Stanisławem Basajem "Rysiem” zginął w 1945 roku na posterunku. Upowcy zabili wówczas jeszcze 25 mieszkańców Kryłowa.
Konowałowie kupili budynek wraz działką w latach 50. – Tam, gdzie teraz płynie Bug był ląd, a ja końmi tamtędy jeździłem – wspomina staruszek. – O tamtej pory rzeka zabrała do 10 metrów ziemi, z czego chyba połowa osunęła się wraz z drzewami przed rokiem.
Drewniana szopa, w której przechowywany jest m.in. opał, stoi obecnie na krawędzi skarpy, czyli nad przepaścią. – W każdej chwili może runąć w dół – pokazuje nasz rozmówca.
Podobnie sytuacja wygląda jeszcze na trzech posesjach.
Kapryśny Bug co jakiś czas daje o sobie znać. Ziemia usuwa się w miejscu, gdzie rzeka wyżłobiła sobie głęboki wąwóz miedzy wyspą a stałym lądem. Jednemu z gospodarzy w latach 80. osuwająca się ziemia zabrała oborę.
– I wtedy cztery rodziny otrzymały działki zamienne, ale nie chcieli się jednak nigdzie przenosić – mówi wójt Mircza Lech Szopiński.
Do ub. roku mieli względny spokój. – Ale po kolejnej wysokiej wodzie ziemia znowu się osunęła, dlatego wystąpiłem do właściciela terenu, czyli Regionalnej Dyrekcji Gospodarki Wodnej, o wydanie opinii i ewentualne zabezpieczenie skarpy, która stopniowo przybliża się do ulicy Sokalskiej, przy której stoi zabytkowy kościół – opowiada Szopiński.
Jeżeli znajdą się pieniądze, w przyszłym roku skarpa zostanie zabezpieczona przed dalszym usuwaniem (RDGW wystąpiła o środki na ten cel do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej).
Mają doświadczenie, bo dwa lata temu zabezpieczali wysoką skarpę w niedalekim Prehoryłem. – Gdyby wtedy pozwolono Bugowi popłynąć nowym korytem, Polska straciłaby kilkanaście hektarów gruntów – powiedział nam wójt Mircza.