Co prawda Bernardo Morando projektując Zamość zieleni na Rynku Wielkim nie przewidział, ale był czas, że nie brakowało tu i drzew, i kwietników. Teraz dominuje bruk. Nowemu prezydentowi marzy się zmiana.
„Chętnie bym wrócił do zieleni na płycie Rynku Wielkiego. Mam pewien pomysł i postaram się go zrealizować” – napisał kilka dni temu w mediach społecznościowych prezydent Rafał Zwolak i zamieścił historyczną fotografię przedstawiającą tę część Starego Miasta z wysokimi drzewami, trawnikami i klombami .
Post z tym pomysłem spodobał się internautom, którzy żywiołowo na taką koncepcję zareagowali. W zdecydowanej większości byli za zazieleniem Rynku Wielkiego.
Prezydent nie zdradził szczegółów swoich zamierzeń, ale nam cokolwiek udało się dowiedzieć. Odtworzenie wielkich klombów jest nierealne, choćby dlatego, że pod płytą Rynku Wielkiego jest bardzo gruba warstwa betonu. Ale jest pomysł na to, by rosły tutaj... drzewa.
– Patrzymy na to, co robi Kraków, który jako pierwszy ruszył z pomysłem, by w ramach budżetu obywatelskiego zazielenić krakowski rynek drzewami w donicach. Podobne patenty pojawiają się w innych miastach – mówi Jacek Bełz, rzecznik prezydenta Zamościa.
Dodaje, że koszt tego rodzaju przedsięwzięcia nie jest niebotyczny, więc najpewniej miasto byłoby stać na jego realizację. – To oczywiście nie byłyby drzewa, które miały przetrwać kilkadziesiąt lat, ale kilkanaście na pewno. Byłyby jednak na tyle duże, by nie tylko zdobić, ale również dawać cień – wyjaśnia rzecznik.
Podkreśla jednak, że co do realizacji zamierzeń żadne postanowienia nie zapadły, bo wszelkie tego rodzaju rozwiązania muszą być konsultowane z konserwatorem zabytków. Od tego władze Zamościa zamierzają zacząć.
A jak to w ogóle było z zielenią na Starym Mieście w Zamościu? Opublikowane przez prezydenta zdjecie dowodzi, że roślin na centralnym placu miasta w przeszłości nie brakowało.
– Drzewa z Rynku Wielkiego zniknęły w latach 20. poprzedniego wieku podczas akcji porządkowania Starego Miasta przez ówczesnego burmistrza Michała Wazowskiego – mówi Jacek Bełz, który historię Zamościa zna, bo jest też doświadczonym przewodnikiem.
Przyznaje, że w założeniu historycznym Bernarda Moranda drzew w obrębie zespołu staromiejskiego nie było. – Bo miasto miało być strefą wydzieloną, z zielenią dookoła – wspomina Bełz i wyjaśnia, że właśnie dlatego w okresie 20-lecia międzywojennego powstał istniejący do dzisiaj rozległy Park Miejski w Zamościu.
Za czasów Michała Wazowskiego drzewa z Rynku Wielkiego zniknęły, zaś powstały wówczas cztery bardzo duże kwietniki. I tak było do lat 70. XX wieku, gdy podczas renowacji Starego Miasta wszystkie je usunięto, poza jednym klombem, który jest do dzisiaj.