Niedopełnienie obowiązków służbowych, fałszowanie protokołu z obrad rady oraz poświadczenie nieprawdy to główne zarzuty, jakie pod adresem poprzednich władz powiatu wysuwa sadownik i były radny powiatowy.
Twierdzi, że w poprzedniej kadencji władze starostwa zignorowały skargi mieszkańców ul. Michałówka. Pierwsza dotyczyła rzekomych zaniedbań ze strony dyrektora Zarządu Dróg Powiatowych. Druga nieścisłości i braków w dokumentacji geodezyjnej wspólnoty gruntowej "Michałówka”.
– Wiele razy zwracałem się do przewodniczącego rady o podjecie czynności i rozpatrzenie skarg. Rozmawiałem na ten temat ze starostą i jego zastępcą, ale bez skutku – opowiada Zdzisław Szczęk. – Dlatego w końcu zrezygnowałem z funkcji wiceprzewodniczącego rady – dodaje.
To było rok temu. Dlaczego b. radny dopiero teraz występuje ze swoimi zarzutami? – Bo dalej chcą mnie zniszczyć, więc uznałem, że najlepszą formą obrony będzie atak – mówi Szczęk.
Nie chodzi mu tylko o nierozpatrzone skargi. Były radny uważa, że poprzedni Zarząd Powiatu zaniechał rozpatrzenie wniosku jednej z komisji w sprawie utworzenia przedszkola dla dzieci niepełnosprawnych przy Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym. Nie podjął się też organizacji wyjazdu z ulicy Przemysłowej.
– Z treści przekazanego do sądu przez starostę dokumentu wynikało, że przejazd ul. Michałówka samochodem ciężarowym był i jest możliwy bez ustanowienia służebności drogi koniecznej. W rzeczywistości tiry nie mają możliwości przejazdu tą drogą – twierdzi Szczęk, który w tamtym rejonie prowadzi działalność gospodarczą. – Jest nam wstyd przed odbiorcami owoców. Nie wiedzą, jak wyjechać, więc musimy ich wyprowadzać.
Dodał, że przez problemy z wyjazdem musiał zrezygnować z budowy chłodni. – Starosta robi wszystko, aby ograniczyć rozwój sadownictwa – podnosi pan Zdzisław.
Starosta, który kolejną kadencję pełni tę funkcję, nie chce rozwodzić się nad poszczególnymi zarzutami i komentuje krótko. – To rozpacz człowieka, któremu nie udało się ponownie wejść do rady i teraz szuka winnych – twierdzi Józef Kuropatwa.
Również prokuratura nie podziela zastrzeżeń Szczęka. Śledczy odmówili wszczęcia śledztwa, bo nie dopatrzyli się znamion czynu zabronionego. – Będę walczył do skutku! – zapowiada odwołanie Szczęk.