Takiej wiosny nie było od lat. Kilkaset hektarów łąk i pól uprawnych znalazło się pod wodą. Domy nie są wprawdzie zagrożone, ale wiele piwnic zostało podtopionych.
- U nas zalało łąkę i kawałek uprawnego pola - żali się Janina Jakimiec z Gródka (gm. Hrubieszów). - W sumie pod wodą znalazło się ponad pół hektara. Nie wiemy jeszcze jakie są straty. Czekamy aż woda zejdzie.
- Śniegu było dużo i nagle przygrzało potężne słońce - dodaje rolnik ze wsi Miętkie (gm. Mircze). - Wszystko raptem spłynęło do rzeki. I nas zalało. Takiej wiosny nie było od wielu lat. Najgorzej mają właściciele pól przy samym Bugu. Będziemy starali się o jakąś pomoc.
Najgorzej jest w gminie Horodło. Woda zalała tam ponad 200 hektarów nadrzecznych łąk i pól. W kłopocie są rolnicy m.in. z Strzyżowa, Rogalina, Zosina, Horodła, Bereźnicy i Matcza.
- Woda podniosła się w naszej gminie o ponad 1,3 metra ponad stan alarmowy - tłumaczy Paweł Bednarczuk, odpowiedzialny za zarządzanie kryzysowe w UG Horodło. - Trudno jeszcze oszacować ile pod wodą znalazło się pól, a ile łąk. Woda na szczęście już opada. Mam nadzieję, że więcej strat nie będzie.
W gminie Hrubieszów pod wodą znalazło się ok. 100 hektarów. Najgorzej jest w tzw. Królewskim Kącie, niedaleko Gródka. Zalało tam grunty i polną drogę.
- Kłopot jest też w Husynnem i Teptiukowie - dodaje Piotr Tarasiuk w UG Hrubieszów.
Rolnicy z nadbużańskiej gminy Mircze nie mają wody na polach, ale w… piwnicach. Przesiąka ona w gospodarstwach niemal wszystkich wsi m.in. w okolicach Bugu. Mokro jest nawet w budynku należącym do UG.
- To jest specyfika naszej gminy - tłumaczy Henryk Dworak, szef miejscowego referatu organizacyjnego i spraw obywatelskich. - Na wiosnę wody gruntowe się podnoszą i zalewa nam piwnice. Ludzie są do tego przyzwyczajeni. Gdy będzie ciepło, wszystko się wysuszy.
Jedynie gmina Dołhobyczów nie ucierpiała. - U nas nie ma takich kłopotów - zapewnia Józef Demendecki, wójt tej gminy.
Właściciele zlanych pól i łąk załamują ręce. Liczą na pomoc swoich gmin. Czy mają na to szanse?
- Jeszcze za wcześnie aby o tym mówić - zastanawia się Paweł Bednarczuk. - W latach ubiegłych rolnicy mogli starać się o niskooprocentowane pożyczki na pokrycie strat. Wielu rolników z nich skorzystało. Prawdopodobnie w tym roku może być podobnie.