Spłaciła ratę za telewizor, ale zapomniała o 50 groszach. Przez pół roku dług wzrósł do prawie 400 złotych.
Bank wezwał kobietę do zapłaty odsetek w wysokości... 260 zł i 20 gr. Tyle, że zrobił to dopiero na początku października. Wysłał do niej w tej sprawie specjalne pismo. Kiedy osiem dni później Maria Leszczyńska zadzwoniła do warszawskiego Biura Obsługi Klienta "Cetelem” okazało się, że dług wynosi już 380 zł i 50 gr! - Przez kilka dni ta absurdalna kara wzrosła o ponad 120 złotych - złości się kobieta. - Próbowałam to jakoś wyjaśnić. Dzwoniłam w tej sprawie do banku. Konsultantki zapewniały jednak, że wszystko jest w porządku, bo odsetki od 50 groszy są naliczane od... całego kredytu. Byłam tym oburzona. Wielokrotnie próbowałam interweniować u kierownictwa tego banku, ale zawsze mówiono mi, że jest właśnie nieuchwytny.
Kobieta wysłała protest do "Cetelem”. Na razie nie dostała odpowiedzi. - Klientka wzięła od nas specjalny kredyt, od którego nie pobieramy żadnego oprocentowania - tłumaczy Julia Ślusarska, rzecznik "Cetelem”. - Spłaty musza być jednak dokonywane terminowo. Jeśli tak się nie stanie, naliczane są odsetki od całej kwoty. Taka jest umowa. Ta pani jej nie dotrzymała i musi ponieść konsekwencje. Jakie? To przykre, ale w ostateczności takie spraw przekazujemy do komornika.
Czy banku nie stać na podarowanie sobie owych 50 groszy? - Nie taka jest nasza rola - mówi Ślusarska. - Trzeba to zrozumieć.
- To jest żerowanie na klientach! - oburza się kobieta. - Ten bank nalicza chyba najwyższe odsetki na świecie! I to w jakiś absurdalny sposób?