Ten proces był komentowany w całej Polsce. Oskarżenie dwóch zamojskich Żydów "o bezczeszczenie krzyża” było w latach 20. XX wieku szeroko omawiane m.in. w warszawskim dzienniku "Hajnt”. Można też o niej przeczytać w wydanej ostatnio Księdze Pamięci Gmin Żydowskich. Do dziś proces budzi emocje.
W akcie oskarżenia stwierdzono, że pozwani, razem z niejakim Mendlem Premingerem (nie został ujęty) "znieważyli na żydowskim balu maskowym święty krzyż, plując na niego kilka razy”.
Oskarżeni mieli nosić maski diabła i błazna oraz atakować osobę przebraną w strój kardynała. Człowiek przebrany za kościelnego dostojnika miał zawieszony na szyi krzyż, na który pluto. Świadkiem był miejscowy policjant.
Oskarżenie opierało się na jego zeznaniach. Inni świadkowie, w tym nauczyciel z miejscowej szkoły, zeznawali, że w zachowaniu mężczyzn nie dostrzegli żadnej obrazy krzyża, a policjant "znajdował się w stanie nietrzeźwym”.
Tymczasem prokurator we wzniosłym przemówieniu opisał na sali sądowej "niesłychany fakt profanacji świętego krzyża, symbolu i emblematy całego chrześcijaństwa”, zażądał ukarania winnych na karę więzienia (od roku nawet do 6 lat).
Obrońcą oskarżonych był Henryk Etinger, znany warszawski adwokat. Podważał zeznanie policjanta, zastanawiał się m.in. czy krzyż był poświęcony i czy w takim razie mogło dojść do profanacji.
Jaki był wyrok? Sąd stwierdził, że fakt plucia na krzyż został dowiedziony. Sąd jednak stanął na stanowisku, że… nie była to zła wola lub chęć obrazy, a profanacji dokonano z powodu głupoty i ignorancji.
Wekslera skazano na 6 miesięcy aresztu, a Wircbergera na 5.
Zainteresowanie sprawą wśród ludności Zamościa było ogromne. Sala sądowa podczas procesu pękała w szwach, a tłumy ludzi czekały na ogłoszenie wyroku na ulicy, przed sądem.
O tamtych wydarzeniach można przeczytać w wydanej ostatnio Księdze Pamięci Gmin Żydowskich. Jest dostępna w zamojskich księgarniach.
Artykuł z "Hajnt” przetłumaczył z jidysz Adam Kopciowski.