Radar NATO dalekiego zasięgu wyrósł ponad lasem w gminie Łabunie. Wielka, błyszcząca kula będzie strzec naszego i… ukraińskiego nieba.
To i zwykli ludzie od tego poginą. Lepiej się było z żadnymi radarami nie wychylać. – Dobrze, żeby gmina chociaż na tym zarobiła – dodaje Andrzej Cisek z Łabuń.
Radar jest imponujący. W ziemi, na głębokości kilkadziesiąt metrów znajdują się m.in. urządzenia do przetwarzania danych. Nad nimi wyrosła betonowa wieża o wysokości 25 metrów, na której zamontowano anteny.
Ostatnio przykryła je specjalna, błyszcząca kilkunastometrowa kopuła ze specjalistycznego włókna szklanego. To ona błyszczy z daleka. Zresztą cały las się bardzo zmienił.
– Wykarczowali drzewa i krzaki, postawili wysoki płot, a nawet ochroniarzy z psami, którzy ścigają grzybiarzy i gapowiczów – żalą się ludzie z Łabuń Reformy. – A jest na co popatrzeć.
Zamojski radar NATO budowany był od 2005 r. To jeden z sześciu takich obiektów, które powstają w Polsce (podobne są m.in. niedaleko Braniewa i Olsztyna).
Mają one śledzić przestrzeń powietrzną w promieniu 500 kilometrów. Nasz radar będzie mógł także podglądać niebo na Ukrainie (aż pod Kijów), na wysokości do 30 kilometrów.
Na sfinansowanie programu radarowego Polska wydała 600 mln zł, z czego 500 mln miało wyłożyć NATO. Czy jest on Polsce potrzebny?
– Jesteśmy w strukturach NATO i to przecież pakt buduje to urządzenie, głównie za własne pieniądze – tłumaczy Grzegorz Hołdanowicz, redaktor naczelny magazynu Raport. Wojsko, Technika, Obronność. – Na pewno jest to inwestycja potrzebna. Radar będzie częścią systemu obronnego NATO. Jego budowa poprawi także obronność naszego kraju.
– Na razie wojsko płaci nam tylko podatek od nieruchomości za użytkowanie 1,1 ha w gruntu – tłumaczy Antoni Wojciech Turczyn, wójt gminy Łabunie. – To rocznie daje nam tylko1332 zł (12 gr. za mkw. - red.). To się może zmienić.
Radar zostanie uruchomiony w czerwcu. – Wtedy wojsko zacznie wnosić wyższe opłaty, bo zmieni się kwalifikacja obiektu – tłumaczy wójt Łabuń. – Liczymy na naprawdę duże pieniądze dla gminy. Jakie? Nie chcę o tym mówić przed negocjacjami.
Wójt Turczyn podkreśla, że gmina już odniosła korzyści. – Firmy, które budowały obiekt zatrudniały także naszych ludzi – tłumaczy. – Kilkanaście osób znalazło w nich zatrudnienie na stałe i pracują m.in. w Zakopanem. U nas o pracę jest ciężko.
Udostępnij na Facebook