Kilkadziesiąt osób pikietowało wczoraj przed zamojskim Ratuszem. Nie godzą się na zamknięcie klubu "Stara Brama”. Protest poparło Stowarzyszenie Handlowców "Nadszaniec”.
Na najemcę klubu przy ul. Królowej Jadwigi wiadomość o wyprowadzce spadła jak grom z jasnego nieba. - Jeszcze dobrze nie rozwinęłam działalności, a już muszę pakować manatki - żali się Mariola Franczak.
Umowę z Zakładem Gospodarki Lokalowej podpisała w listopadzie. - Spłaciłam długi po poprzednim właścicielu, a za pożyczone pieniądze zaczęłam remontować lokal - wspomina. - Z urzędu pracy dostałam 10 tys. zł dofinansowania na zakup wyposażenia.
Na dobre klub ruszył pod koniec roku, gdy otrzymała koncesję na sprzedaż alkoholu. Co sobotę na rockotekach bawiło się ponad 100 osób. - Gdy kilka dni temu otrzymałam pismo o rozwiązaniu umowy, nogi się pode mną ugięły - opowiada pani Mariola. - Nie wiem, co robić.
Po trzymiesięcznym okresie wypowiedzenia będzie musiała opuścić lokal, bo Starą Bramę Lubelską czeka gruntowny remont. Zamość otrzymał pieniądze na konserwację, renowację i adaptację na cele kultury zespołów fortyfikacji Starego Miasta. To tak zwane norweskie pieniądze, bo pochodzą z programu Europejski Obszar Gospodarczy - Norweski Mechanizm Finansowy. W Starej Bramie Lubelskiej ma powstać sala teatralna.
Mariola Franczak czuje się wystrychnięta na dudka. - Sporo pieniędzy włożyłam w ten interes, a teraz zostanę na lodzie - rozkłada ręce.
Wczoraj poparli ją kupcy. - Władze miasta traktują przedsiębiorców przedmiotowo - mówiła pod schodami Ratusza Maria Ryń, prezes Stowarzyszenia Handlowców "Nadszaniec”, które domaga się zapewnienia miejsc do handlu podczas planowanego remontu bastionu VII z nadszańcem.