Włamał się do sklepu spożywczego i siedziby poczty w Nieliszu, a na koniec próbował zwinąć stojącego po sąsiedzku opla. Nie uruchomił jednak silnika i uciekł, zostawiając w samochodzie cały zrabowany towar.
Później włamywacz pokonał okno i tą drogą przedostał się do mieszczącego się w tym samym budynku urzędu pocztowego, skąd zabrał karty doładowujące do telefonów komórkowych warte 4 tys. złotych.
Gdy wytaszczył zrabowany towar na zewnątrz, postanowił skorzystać z okazji i włamał się do stojącego nieopodal opla.
– Załadował towar do samochodu, ale nie potrafił uruchomić silnika – opowiada Joanna Kopeć, rzecznik prasowy zamojskiej policji.
Prawdopodobnie ktoś go spłoszył, bo uciekając zostawił wszystkie "fanty” w samochodzie.