Plik dokumentów w języku ukraińskim i niemieckim znaleziono podczas karczowania działki w Chochłowie (gm. Dołhobyczów). Papiery zostały przekazane Instytutowi Pamięci Narodowej. Jeszcze przed ich analizą mieszkańcy uznali, że w ich ręce wpadło archiwum UPA.
Dokumenty ukryte były w tubie zakopanej pod rozłożystym orzechem. To właśnie podczas jego usuwania zauważano w korzeniach drzewa nietypowy zasobnik. W środku znajdowały się dokumenty, mapki i paszport. Wszystkie zostały przekazane policji.
– Zabezpieczone dokumenty funkcjonariusze przekazali prokuratorowi pionu śledczego lubelskiego oddziału IPN. Zanim zostaną przeanalizowane wysłaliśmy je do Warszawy, gdzie przejdą zabiegi związane z osuszaniem i odgrzybianiem. Te prace potrwają około miesiąca – relacjonuje Agata Fijuth, rzecznik prasowa lubelskiego IPN.
Mieszkańcy Chochłowa nie mają jednak wątpliwości, że dokumenty należały do UPA. Niewyraźnego tekstu po ukraińsku i niemiecku nie udało im się rozszyfrować, ale zauważyli zapisy o Ukraińskiej Powstańczej Armii.
– W tej chwili musimy powstrzymać się z podobnymi spekulacjami. Dopiero po analizie dokumentów będziemy mogli powiedzieć coś więcej o ich pochodzeniu – Fijuth studzi nastroje i dodaje, że podobne znaleziska nie trafiają do IPN zbyt często.