4 czerwca uczestnicy będą mieli do przebiegnięcia 5 km, do przepłynięcia 750 metrów, a do przejechania na rowerze 20 km.
Idea Żelaznego Triathlonu łączy sport i historię. Z założenia ma służyć przypomnienia bohaterstwa Polskiego Podziemia Antykomunistycznego. To żywa lekcja historii o Żołnierzach Wyklętych. Należał do nich także Edward Taraszkiewicz „Żelazny”, do którego nawiązuje nazwa zawodów.
– Rekrutacja do tegorocznej edycji Żelaznego Triathlonu rozpoczęła się przed tygodniem i już po pierwszym dniu na liście uczestników mieliśmy 27 osób – mówi Adam Panasiuk, wicestarosta włodawski. – Do tej pory zapisało się już ponad 60 zawodników z całej Polski. Ze względów bezpieczeństwa, szczególnie w wodzie, nasz limit to 150 triathlonistów.
Trasa zawodów obejmuje Okuninkę i Orchówek. Organizatorom szczególnie zależy na promocji tego zakątka Pojezierza Łęczyńsko-włodawskiego. Liczą na to, że kto raz przyjechał na zawody, to wróci po raz kolejny już nie tylko jako zawodnik, ale wczasowicz, czy turysta.
Żelazny Triathlon to pierwsza tego rodzaju impreza w województwie lubelskim. Od początku, czyli 2013 r. jego głównym organizatorem jest Starostwo Powiatowe przy współpracy ze Stowarzyszeniem Leniwce.pl i gminą Włodawa.
– Lista naszych współpracowników jest znacznie dłuższa – dodaje Panasiuk. – W organizacji biegu tradycyjnie pomaga nam WOPR, który nieodpłatnie zapewnia nam ratowników. To ważne, gdyż jeden ratownik powinien przypadać na dwóch-trzech zawodników. W wodzie nad bezpieczeństwem zawodników będą czuwać w swojej łodzi także włodawscy strażacy. Ponadto wodę będą patrolować swoim zaopatrzonym w silnik pontonie nurkowie z klubu Hydrozagadka.
Tradycyjnie możemy też liczyć na pomoc ze strony policji, kilku OSP, uczniów włodawskich szkół średnich, a nawet więźniów z Zakładu Karnego we Włodawie. Wszyscy będą mieli wyznaczone sobie zadania. W sumie wolontariuszy będzie tylu, ilu zawodników.
Patron Żelaznego Triathlonu Edward Taraszkiewicz „Żelazny” był jednym z najdłużej stawiających zbrojny opór dowódców antykomunistycznego podziemia na Lubelszczyźnie. Od czerwca 1945 r. był zastępcą dowódcy w oddziale partyzanckim swojego brata Leona Taraszkiewicza „Jastrzębia”, podległym komendantowi Obwodu WiN Włodawa. Po jego śmierci w styczniu 1947 r. przejął komendę nad pozostałymi w konspiracji żołnierzami. Poległ z bronią w ręku 6 października 1951 r. w Zbereżu nad Bugiem podczas próby przebicia się przez pierścień 600-osobowej obławy UB-KBW.