Najhojniej obdarował swoich podwładnych prezydent Zamościa. Co nieco przed świętami zafundowali urzędnikom także burmistrzowie Biłgoraja, Hrubieszowa i Tomaszowa Lubelskiego.
Zamojski magistrat jeszcze w listopadzie zakupił dla wszystkich urzędników, ale też pracowników podległych miastu jednostek (np. izby wytrzeźwień i kina) bony świąteczne (w zależności od dochodu było to od 150 do 350 zł). W grudniu miasto dołożyło do tego jeszcze roczne nagrody. - Średnio wyszło po 700 zł brutto na osobę - informuje Karol Garbula, rzecznik prezydenta. On problemów z wydaniem pieniędzy, które trafiły na jego konto nie miał. - Rozeszły się już prawie całkiem na świąteczne prezenty - zdradza Garbula. Swojego rzecznika prezydent nagrodził właśnie tą uśrednioną stawką. - O wysokości nagród decydowali dyrektorzy poszczególnych wydziałów, dokonując oceny swoich pracowników - wyjaśnia Otylia Młynarska-Chojnowska, szefowa wydziału organizacyjnego UM Zamość.
Również burmistrz Biłgoraja uznał, że nagrody należy przyznać wszystkim pracownikom, także tym zatrudnianym czasowo, np. w ramach prac interwencyjnych. - Wypłacone zostały jeszcze przed świętami, a każdy mógł godnie przeżyć święta - mówi Janusz Rosłan. Wsparł finansowo wszystkich, ale nie wszystkich premiował równo. Spośród swoich około 90 podwładnych najwyżej ocenił pracę miejskiego skarbnika, który dzięki temu na Boże Narodzenie mógł zrobić sobie zakupy za dodatkowy tysiąc złotych. Pozostali dostali mniej. - Na etatowego pracownika wypadło średnio po 550 złotych - zdradza Rosłan, ale ile konkretnie dostało się komu mówić już nie chce.
Niechętnie o świąteczno-noworocznych premiach wypowiada się też Marek Watras, sekretarz UM Hrubieszów. - To były tak drobne kwoty, że właściwie nie ma o czym mówić - próbuje nas zbyć. Po naleganiach dodaje jednak, że nagrody wyniosły od 200 do 400 złotych i trafiły niemal do wszystkich urzędników. - Z wyjątkiem dwóch osób, ale tych "niegrzecznych” nie wymieniajmy - zastrzega.
Urzędnicy z tomaszowskiego magistratu również zostali przed świętami wzmocnieni gotówką. - Ale nazywać tego nagrodami chyba nie można. Każda z około 65 zatrudnionych w urzędzie osób dostała tyle samo, czyli po 500 zł - informuje sekretarz Jan Zgardziński. - Były pieniądze do rozdania, bo udało się odpowiednią kwotę zaoszczędzić na funduszu płac.