Po tym jak najechał na pieszego powinien zatrzymać auto i wezwać pomoc. Ale tego nie zrobił i przez ponad kilometr ciągnął rannego za samochodem. Tydzień po wypadku ofiara zmarła. Wczoraj prokurator oskarżył kierowcę o zabójstwo.
Do tragedii doszło 18 listopada ub. roku w Babicach (pow. biłgorajski). Sprawca wypadku i jego ofiara pili alkohol w tym samym lokalu. 36-letni Andrzej O. wyszedł wcześniej. Idąc, przewrócił się na drodze. Wtedy najechał na niego renaultem megane 21-letni Piotr B. Potem przez ponad kilometr ciągnął zaczepionego do podwozia mężczyznę. Zatrzymał auto dopiero przed skrzyżowaniem. Cofnął, a gdy ranny odczepił się od podwozia, odjechał. Ani Piotr B., ani podróżujący z nim 22-letni Jarosław P. nie zainteresowali się losem ofiary wypadku.
Poturbowanego mężczyznę zauważył inny kierowca. Andrzej O. w ciężkim stanie trafił do szpitala.
Ze względu na odniesione obrażenia nie był w stanie dmuchać w alkomat. Policja następnego dnia ustaliła sprawcę. Piotr B. w chwili zatrzymania był trzeźwy. Przyznał jednak, że przed wypadkiem pił piwo. Trafił do tymczasowego aresztu pod zarzutem spowodowania wypadku drogowego i ucieczki z miejsca zdarzenia.
Tydzień później ranny mężczyzna zmarł. Śledczy musieli zmienić zarzuty. Piotr B. nie odpowie za spowodowanie wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym (grozi za to do 12 lat więzienia), ale za zabójstwo. Prokuratura uznała bowiem, że "działał z zamiarem ewentualnego pozbawienia życia”.
– Sprawca doskonale wiedział, że ciągnie człowieka. Przewidywał, że może spowodować jego śmierć i na to się godził – uważa Zbigniew Reszczyński, szef Prokuratury Rejonowej w Biłgoraju.
Śledczy mają na to dowody. To m.in. zeznania świadków i opinie biegłych. Według ekspertów z Zakładu Medycyny Sądowej Andrzej O. miał szansę przeżyć, gdyby sprawca zatrzymał się i wezwał pomoc.
Na niekorzyść oskarżonego przemawia też fakt, że po wypadku zacierał ślady przestępstwa, myjąc dokładnie samochód. Poza tym, trzy tygodnie wcześniej został skazany na 8 miesięcy więzienia w zawieszeniu i grzywnę za spowodowanie innego wypadku drogowego. – Mając takie doświadczenie, miał pełną świadomość tego, co robi – twierdzi Reszczyński.
Piotr B. przyznał się do najechania na pieszego. Grozi mu do 25 lat więzienia. Odpowiedzialności karnej nie uniknie też pasażer renaulta, który nie udzielił rannemu pomocy. Może powędrować za kratki nawet na 3 lata.
Mieszkańcy Babic są podzieleni. – Tamtemu nikt i nic już życia nie wróci, a ten, który go przejechał jest młody. Szkoda, żeby tyle lat siedział w więzieniu – powiedział nam jeden z gospodarzy.
– Zabił człowieka. Powinien odpowiadać za zabójstwo – uważa z kolei pan Stanisław.