Takie przypadki nie zdarzają się codziennie. Ale kilka razy do roku bywa, że ktoś próbuje przez granicę w Lubelskiem nielegalnie wwieźć do Polski chronione zwierzę. Celnicy je wtedy rekwirują. Co się dzieje z takimi stworzeniami później?
Papuga rudosterka zielonolica, z którą pewna Ukrainka w minionym tygodniu przekraczała granicę w Hrebennem, jest właśnie na kwarantannie w Ogrodzie Zoologicznym im. Stefana Milera w Zamościu. Podróżnej ptaka odebrano, bo choć zgłosiła go przy odprawie, to jednak nie posiadała dokumentów, czyli zezwoleń i świadectw pozwalających na transport zwierzęcia do UE.
Rudosterka zielonolica została więc zarekwirowana, a przeciwko jej właścicielce wszczęto postępowanie karne.
– Przewożenie przez granice UE zwierząt należących do gatunków chronionych przepisami Konwencji Waszyngtońskiej CITES, bez wymaganych dokumentów, jest przestępstwem – tłumaczy Michał Deruś, rzecznik prasowy Izby Administracji Skarbowej w Lublinie.
Kobieta może być więc ukarana. A co z ptakiem? Na kwarantannie na pewno zostanie do czasu zakończenia postępowania. Później o jego losie zdecyduje sąd. Może orzec przepadek zwierzęcia na rzecz skarbu państwa lub obowiązek jego uwolnienia do środowiska naturalnego.
– A jeśli nie jest to możliwe – nawiązkę do wysokości 10 000 złotych na rzecz organizacji społecznej działającej w zakresie ochrony przyrody lub wojewódzkiego funduszu ochrony środowiska i gospodarki wodnej – dopowiada Deruś.
Jeżeli orzeczony zostanie przepadek, to wówczas Minister Klimatu i Środowiska wyznaczy podmiot, do którego ma trafić zwierzę. W zdecydowanej większości są to miejsca kwarantannowania, najczęściej ogrody zoologiczne bądź ośrodki rehabilitacji dzikich zwierząt.
W 2022 roku tak stało się z m.in. papugą żako, żółwiem stepowym.
– W tym roku IAS w Lublinie przekazała do ogrodów zoologicznych papugę żako i papugę rudosterkę zielonolicą. Oba ptaki trafiły do ZOO w Zamościu. Ponadto do Zakładu Higieny Weterynaryjnej w Lublinie trafiło 40 pijawek. W poprzednich latach przekazywaliśmy zwierzęta również do ZOO w Warszawie – pijawki oraz do ZOO w Gdyni – żywe koralowce – wylicza Michał Deruś.
– Takie zwierzęta mają zapewnione z reguły dożywotnie miejsce i opiekę w ogrodzie zoologicznym, ale są traktowane raczej jako zło konieczne, bo z naszego punktu widzenia nie mają szczególnej wartości hodowlanej – mówi Ryszard Topola z zamojskiego ZOO.
Dzieje się tak dlatego, że w przypadku przemycanych zwierząt, zwłaszcza tych najpopularniejszych gatunków, niezmiernie rzadko udaje się dokładnie określić ich pochodzenie, bo z reguły nie ma na to żadnych dokumentów, a także ich czystość gatunkową.
Topola wspomina historię sprzed kilku lat, gdy któryś ogród otrzymał kilka tygrysów, niby amurskich, o których mówiono, że zostały schwytane na wolności. – A później okazało się, że była to nieprawda, bo młode, na dodatek mieszańce, były po prostu przez kogoś sprzedane do jakiegoś cyrku – opowiada.
Dodaje, że rozwiązaniem tej sytuacji może być stworzenie Centralnego Azylu dla Zwierząt. Ustawa regulująca zasady jego funkcjonowania ma wejść w życie z 1 stycznia 2024. Jednostka ta, finansowana z budżetu państwa miałaby funkcjonować na 95-hektarowym zalesionym terenie w gminie Lesznowola na Mazowszu.
Takich zwierząt jest więcej
Ze statystyk przygotowanych kilka lat temu w ramach prac nad ustawą o Centralnym Azylu dla Zwierząt wynika, że liczba i różnorodność przewożonych i posiadanych okazów gatunków CITES stale rośnie. Analiza wykonana na podstawie danych służby celno-skarbową wykazała, że w skali kraju w latach 2015–2018 r. dominującą grupą zatrzymywanych zwierząt były: bezkręgowce (pijawki lekarskie – 10 251 szt., pająki – 4 szt. i koralowce – 70 szt.), gady (żółwie stepowe - 60 szt., węże - 3 szt., jaszczurki - 3 szt.) i ptaki (24 szt. papug). Ale już np. w 2019 wśród zatrzymanych zwierząt znalazło się np. 9 żywych tygrysów czy 160 gadów, a na początku roku 2020 przejęto ok. 150 kg żywych okazów węgorza europejskiego we wczesnej fazie rozwoju (tzw. węgorz szklisty).
Źródło premier.gov.pl