Inwestorzy chcą odtworzyć hale targowe, które jeszcze w latach 70. ub. wieku stały w centrum Tomaszowa Lub. Władze miasta nie jednak są do pomysłu przekonane. Zamierzają go skonsultować z mieszkańcami.
Jeszcze przed wojną zabudowa Tomaszowa była niemal wyłącznie drewniana. Rynek ciasno otaczały kryte gontem, charakterystyczne domy podcieniowe.
W środku miejscowego rynku znajdowało się pięć rzędów kramów żydowskich, poprzecinanych bardzo wąskimi przejściami.
W latach 1925-1928 (w części zachodniej rynku) wzniesiono z piaskowca, przywiezionego z okolic Józefowa, dwie identyczne hale targowe (każda na rzucie litery "L”).
Były one parterowe, z arkadowymi podcieniami, przykryte z wysokimi dachami tzw. krakowskimi, z charakterystycznymi nadbudówkami w narożach. Przypominały krakowskie sukiennice i były ozdobą przedwojennego miasta.
Jednak po wojnie budynków nie remontowano. Wyglądały coraz bardziej obskurnie. Na początku lat 70. zostały zburzone, a obok wybudowano największe w mieście… rondo.
Miłośnicy Tomaszowa Lubelskiego od lat chcą hale odtworzyć. Taki pomysł miał m.in. Czesław Kostykiewicz, znany architekt, członek Tomaszowskiego Towarzystwa Regionalnego. Idea trafiła na podatny grunt.
– Miasto nie ma pieniędzy na taką inwestycję – zastrzega wiceburmistrz Żółkiewski. – Jednak zgłosili się prywatni inwestorzy, którzy podjęliby się tego zadania. Naprawdę warto to rozważyć.
Taka inwestycja pochłonie co najmniej kilka milionów złotych.
Tomaszowianie, z którymi rozmawialiśmy, uważają, że to dobry pomysł.
– Podoba mi się ten projekt – mówi Andrzej Kusz. – Na pewno powstaną tam jakieś sklepy, galerie… To jest potrzebne. Myślę ruch pojazdów nie powinien być w tym miejscu zakłócony.
– Wyburzenie tych budynków w latach 70 było błędem – dodaje 50-letni mieszkaniec Tomaszowa Lub. – Ale wtedy stawiało się na źle pojętą nowoczesność. Dawne, pożydowskie i zaniedbane hale jakoś się w nią… nie wpisywały. Teraz trzeba ten błąd naprawić.