W biłgorajskim szpitalu wrze. Jeden z miejscowych portali internetowych napisał o zwolnieniu aż siedmiu chirurgów pracujących w tej placówce. Oznaczałoby to prawdopodobnie paraliż całego oddziału. Mariusz Sadurski, likwidator SP ZOZ dementuje tę informację.
Szpital w Biłgoraju to jedna z największych tego typu placówek w regionie. Pracuje tam w sumie ok. 600 osób.
SP ZOZ od dawna boryka się z potężnymi kłopotami finansowymi. Dlaczego? Jest zadłużony na ponad 50 mln zł.
Wyjściem z impasu miało być wydzierżawienie szpitala. Już 7 października placówkę przejmie spółka "Arion Szpitale” z Lublina.
– Do końca roku szpital będzie jednak funkcjonował jako SP ZOZ – zapewnia Magdalena Szewczuk, rzecznik Starostwa Powiatowego w Biłgoraju. – Taką decyzję podjęli na ostatniej sesji biłgorajscy, powiatowi radni.
Przekształcenia wywołały zaniepokojenie i zamieszanie w SP ZOZ. Wielu boi się zwolnień. Ze szpitala zaczęły dochodzić niepokojące wieści.
Jeden z lokalnych portali internetowych napisał o dyscyplinarnym zwolnieniu aż siedmiu chirurgów. Powód? Podobno lekarze jeździli z pacjentami karetkami na badania do Lublina i Zamościa. Co w tym złego?
– Nie będę odnosić się do żadnych zarzutów – ucina Sadurski. – Pewne zachowania były moim zdaniem niewłaściwe. Dementuję jednak informację o ich zwolnieniu. Nie podejmuję jednoosobowo takiej decyzji. Porozumiałem się w tej sprawie ze związkami zawodowymi.
– Nic nam o takiej sytuacji nie wiadomo – zapewnia tymczasem rzeczniczka starostwa. – Wiemy o zwolnieniu jednego z chirurgów, ale stało się to wcześniej, z innych, obiektywnych przyczyn (podobno był nieobecny na dyżurze - red).
Chcieliśmy dzisiaj o tej sytuacji porozmawiać z Cezarym Mirosławem, ordynatorem biłgorajskiej chirurgii w SP ZOZ. Był dla nas nieuchwytny.
– Trudno nam się odnieść do tej sytuacji – mówi Alicja Świeca, przewodnicząca związku zawodowego pracowników ochrony zdrowia biłgorajskiego SP ZOZ. – Nie mamy jeszcze żadnego pisma w tej sprawie od likwidatora.
– Żyjemy w stresie i to jest naprawdę przykre – dodaje jedna z pracownic szpitala. – Znam tych lekarzy i przykro mi słuchać o takim stawianiu sprawy przez likwidatora. To trzeba załagodzić. Gdzie zresztą znajdziemy innych, dobrych specjalistów?