Tydzień temu mieszkaniec Dolnego Śląska nie zdążył na polski brzeg przetransportować kontrabandy. Ale jego bezmyślna śmierć nie odstraszyła innych śmiałków.
Na kontrabandę wpadli funkcjonariusze patrolujący łodzią rzekę graniczną.
- Część towaru ukryta była w krzakach po polskiej stronie w odległości 30 m od brzegu rzeki - informuje ppłk Andrzej Wójcik, rzecznik prasowy Nadbużańskiego Oddziału Straży Granicznej w Chełmie. - Pozostałą ukryto w opuszczonych zabudowaniach w odległości 150 m od Bugu.
Wartość towaru bez polskich znaków skarbowych akcyzy to prawie 60 tys. złotych. Przemytu dokonano prawdopodobnie pod osłoną nocy przy użyciu pontonu. Papierosy zapakowane były w standardowy sposób dla przemytników z "zielonej granicy”.
- Kartony opakowano w tekturowe pudła i owinięto w nieprzemakalną folię, by uniknąć przemoczenia - opowiada Wójcik. - Towar nadali pomocnicy ze strony ukraińskiej, którzy zaraz po załadowaniu musieli się oddalić. Prowadzimy czynności mające na celu ustalenie sprawców przemytu.
Przypomnijmy, ze tydzień temu w tej samej okolicy życie stracił mieszkaniec Dolnego Śląska. 50-latek na pontonie nielegalnie przeprawił się na ukraiński brzeg po przygotowane do przemytu papierosy.
- Ktoś lub coś musiało go spłoszyć, ponieważ nie zdążył załadować do pontonu papierosów - wspomina rzecznik nadbużańczyków.
Zostawił też ponton. Próbował wrócić wpław. Ale nie dotarł na polski brzeg. Zabezpieczono ponton, a w nadbrzeżnych zaroślach kontrabandę. Warte 3 tys. złotych papierosy zapakowane były do torby podróżnej.
Zwłoki pechowego przemytnika wyłowiono w poniedziałek. Postępowanie w tej sprawie prowadzi Prokuratura Rejonowa w Hrubieszowie.
Przemytnicy, mając świadomość szczelności przejść granicznych, próbują przez graniczny Bug przerzucać towar. Odbywa się to z reguły pod osłoną nocy. Na pontonie lub przy pomocy lin, papierosy transportowane są z jednego brzegu na drugi.
W ub. roku funkcjonariusze NOSG ujawnili i zabezpieczyli przemyt towarów o wartości prawie 16 mln złotych.