Ogródek jordanowski w Zamościu opanowali chuligani oraz amatorzy taniego wina. Nocami dochodzą stamtąd podejrzane krzyki i różne hałasy. To tym bardziej bulwersujące, że na tym terenie znajduje się zapomniany cmentarz żydowski.
– Administrator ogródka naliczył w pewien piątkowy poranek 50 porozrzucanych po całym terenie butelek, chociaż sprząta codziennie – denerwował się na ostatniej sesji radny Marek Kudela (PO). –
Tam okoliczna młodzież robi sobie party. Czas z tym wreszcie skończyć!
To jedno z najdziwniejszych miejsc w mieście. Administruje nim Stowarzyszenie na Rzecz Osób z Upośledzeniem Umysłowym w Zamościu.
Przed ostatnią wojną na tej działce działał duży cmentarz żydowski (założony został jeszcze w XVI wieku!). Później został zdewastowany. Niemcy używali nagrobków tzw. macew do brukowania ulic.
Części pochówków nie ekshumowano. Na dawnym cmentarzu został pochowany m.in. słynny niegdyś kaznodzieja, rabin Yaakov Kranc zwany także Magidem z Dubna.
Teraz działa tam ogródek jordanowski. Ustawiono na nim m.in. plac zabaw. W dzień można tam spotkać rozbawione dzieciaki i ich opiekunów, nocą amatorów taniego wina i piwa.
– Butelki fruwają wtedy stamtąd po całej okolicy – alarmował na sesji Kudela. – Administrator dobrze dba o ten teren, ale nie daje imprezowiczom rady. Przychodzi tam kilka grup młodzieży. Okoliczni mieszkańcy obawiają się o swoje bezpieczeństwo.
Radny domagał się interwencji strażników miejskich. – Trzeba zrobić jakąś większą akcję, raz czy dwa razy, wtedy to towarzystwo może się wreszcie przestraszy – tłumaczył – Bez tego nic się w tym miejscu nigdy nie zmieni.
Czy ta interwencja coś dała? – Odwiedzamy ostatnio to miejsce każdej nocy – zapewnił nas Wiesław Gramatyka, komendant Straży Miejskiej w Zamościu. – Zamierzamy je odwiedzać tak często jak się da. Ogródek będzie spokojny.
– Wszyscy muszą się o to postarać – kwituje pan Ryszard, mieszkaniec jednego z domów przy ul. Kiepury. – Cmentarz nawet bez nagrobków zasługuje na szacunek.