Gospodynie z Ulowa założyły zespół folklorystyczny i organizują warsztaty połączone z pokazami ginących zawodów.
- Młodzi nie mają szacunku do tradycji. Jakiś czas temu wyremontowaliśmy wiejski żuraw. Miał ładne, drewniane wiadro i ławeczki dookoła. Po zabawie jacyś młodzieńcy zniszczyli wiadro, a ławeczki wrzucili do studni Chcemy to zmienić mówi Alina Wacko, dyrektor Szkoły Podstawowej w Ulowie, kustosz miejscowego muzeum i kierownik zespołu "Prząśniczki”.
Wszystko zaczęło się sześć lat temu. Kilka pań z Ulowa założyło wtedy zespół "Prząśniczki”. Zaczęły śpiewać dawne pieśni obrzędowe, weselne, kościelne i podbiły tym serca bywalców okolicznych dożynek oraz festynów. Paniom to jednak nie wystarczało.
Wraz z rodzinami przetrząsnęły okoliczne stodoły, strychy, piwnice i stare, zakurzone szafy. Znalazły tam m.in. malowane skrzynie, kufry, łóżka, ławy, mnóstwo starych niecek, tar i lnianych ubrań.
Wszystko zgromadziły w opuszczonym domu przy miejscowej szkole. A gdy muzeum było gotowe, zabrały się do organizowania warsztatów. Władysława Luchowska pokazywała, jak robi się z papieru misterne firany (dawniej były one we wszystkich oknach wsi), kwiaty i ozdoby choinkowe. Julia Baraniak zaczęła prząść na kołowrotku, a Zofia Krupa piec wonne"buły z ciasta”, gotować pierogi z kaszą i kutię.
- Niektóre z naszych pań mają już po 80 lat i podczas prac potrafią barwnie opowiadać o dawnych zwyczajach - mówi Alina Wacko. - A gdy znajdą słuchaczy, sprawia im to ogromną radość.
Nic dziwnego, że zaczęły do nas ściągać szkolne wycieczki z Tomaszowa Lubelskiego, Zamościa i Lublina. Mieliśmy też gości m.in. z Francji czy Japonii. Byli zachwyceni. Jednak od nikogo nie wzięliśmy ani grosza. Na razie nie myślimy o zarobku. Nasze muzeum powstało z potrzeby serca i takie pozostanie.
Panie z Ulowa są sławne w całej Polsce. Był u nich nawet znany Joszko Broda, ze swoim dziecięcym zespołem. Panie uczyły grupę m.in. jak poprawnie wykonywać ludowe przyśpiewki. Gospodynie występowały już w Warszawie (były gośćmi dzielnicy Bemowo i Biblioteki Narodowej), Zamościu, a ostatnio w lubelskim skansenie. - Teraz będzie można nas zobaczyć 7 września w Biłgoraju - mówi Alina Wacko.
Mieszkańcy są dumni ze swoich "artystek”. - Byłem na koncertach naszych pań i aż miło posłuchać - mówi Henryk Skwarek. - Prowadzone przez nich pokazy też nie mają sobie równych. Nasze dzieci za nimi przepadają.