Na 4 i pół roku więzienia skazał dzisiaj Sąd Okręgowy w Zamościu 28-letniego Tomasza Ł. z powiatu hrubieszowskiego za molestowanie nieletnich. Oskarżony wpadł na próbie zgwałcenia 14-latka, dlatego sąd zakazał mu dodatkowo zbliżania się do pokrzywdzonego na odległość mniejszą niż 100 m przez 7 lat.
Zażądał, aby nastolatek poszedł z nim w ustronne miejsce. Zagroził, że jeżeli nie spełni polecenia, to zabije nie tylko jego, ale również najbliższych chłopca. Trzymając 14-latka za rękę zaprowadził go na teren ogródków, a następnie oświadczył, że go zgwałci, a później zabije. Kazał rozbierać się chłopcu; był głuchy na jego prośby i płacz.
Gdy pokrzywdzony spuścił spodnie do kolan, oskarżony rozpiął rozporek w swoich spodniach i zaczął się przytulać do swojej ofiary. Ale w porę nadeszła na szczęście pomoc: oskarżonego zatrzymał ojciec chłopca, który usłyszał płacz (o pomoc poprosiła męża matka gimnazjalisty, która z okna mieszkania widziała jak oskarżony idzie gdzieś z jej synem i która bezskutecznie próbował przez telefon komórkowy skontaktować się z dzieckiem).
Oskarżony próbował uciec, ale ta sztuka mu się nie udała. – Chciałeś zgwałcić mojego syna? – zapytał zdenerwowany ojciec. – Nie zdążyłem jeszcze tego zrobić – usłyszał w odpowiedzi od Tomasza Ł., który zbagatelizował zajście śmiechem.
Sąd ustalił, że między kwietniem a czerwcem 2004 r. Tomasz Ł., stosując często przemoc, zabierał jedną z nich w ustronne miejsca, a następnie dotykał piersi i narządów płciowych dziewczynki. Zagroził, że jeżeli komukolwiek o tym powie, to ją skrzywdzi.
Takiego samego straszaka użył wobec drugiej dziewczynki. Ustalono, że w lecie tego samego roku oskarżony wykorzystał seksualnie 12-latkę co najmniej dwa razy, wkładając rękę w majtki i dotykając narządów płciowych dziewczynki.
– Obie pokrzywdzone powiedziały po latach z płaczem, chciały o tych zdarzeniach zapomnieć, ale nie dało się tych traumatycznych przeżyć wymazać z pamięci – powiedziała dzisiaj sędzia Grażyna Gorzko z Sądu Okręgowego w Zamościu.
Oskarżony nie przyznał się do winy. Z opinii biegłego seksuologa wynika, że nie jest pedofilem, a dzieci atakował "jako łatwiej dostępne”. Wyrok nie jest prawomocny.