Szukało go kilkudziesięciu strażaków i policjantów. Mężczyzna, który zabłądził pod Józefowem, sam się odnalazł.
W poniedziałek po południu 67-letni mieszkaniec Majdanu Nepryskiego wyszedł z dwoma znajomymi do lasu po choinkę. Pod Górnikami, około trzy kilometry od domu, ich ścieżki się rozeszły.
- Zgłoszenie o zaginięciu otrzymaliśmy o godz. 17.30 i od razu wspólnie ze strażakami przystąpiliśmy do poszukiwań - relacjonuje podkom. Marek Jamroz, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Biłgoraju. - Użyliśmy m.in. rac świetlnych, ale około godz. 23.30 musieliśmy przerwać akcję.
Bo poszukiwania zakończyły się fiaskiem. Akcja miała być kontynuowana wczoraj; policja zamierzała ściągnąć psa tropiącego, ale nie było takiej potrzeby, bo zguba sama się odnalazła. Mężczyzna wyszedł raniutko z lasu na drogę, a stamtąd przypadkowo napotkany rolnik odwiózł go ciągnikiem do najbliższej wioski.
- Był zziębnięty, ale szczęśliwy - opowiada Bronisław Żmuda, sołtys Górnik Nowych, który poinformował stróżów prawa o szczęśliwym odnalezieniu poszukiwacza choinki. - Strażacy z Józefowa odwieźli go do domu.
Gdy rodzina zaginionego 67-latka wypłakiwała w nocy oczy, on przysypiał na ambonie myśliwskiej. - Wcześniej widział odpalaną racę, ale nie sądził, aby wszczęto za nim poszukiwania - opowiada oficer prasowy biłgorajskiej policji.
Nie ma miesiąca, aby policjanci z Biłgoraja nie otrzymali zgłoszenia o zaginięciu człowieka.
- Gdy stwierdzimy zagrożenie utraty zdrowia lub życia, od razu podejmujemy czynności poszukiwawcze - mówi podkom. Jamroz.
Nie zawsze ich finał jest szczęśliwy.
Do tej pory mundurowi szukają 73-letniej mieszkanki Radomska w województwie łódzkim, która w sierpniu zaginęła w lesie pod Kulaszami (gm. Księżpol). Kobieta cierpi na chorobę Alzheimera. Za zaginionych uważa się w tej chwili sześcioro mieszkańców powiatu biłgorajskiego. Najdłużej trwają poszukiwania mieszkanki gminy Goraj, która - jak kamień w wodę - przepadła 11 lat temu.