Zuch, chwat, twardziel. Tak mieszkańcy Huty Turobińskiej w powiecie biłgorajskim mówią o 84-latku, który własnoręcznie złapał oszusta.
oszustwa i dobrowolnie poddał się karze 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 4 lata. Musi też zapłacić 2 tys. zł grzywny.
W poniedziałek przed krytą strzechą chałupą starszego pana zatrzymało się seicento. - Jestem z zakładu energetycznego - rzucił na dzień dobry kierowca.
- Za działkę sprzedaną pod budowę wiatraków energetycznych trzeba wnieść opłatę - 750 zł.
Staruszek nie miał zamiaru dyskutować z "urzędnikiem”, zwłaszcza że działkę faktycznie sprzedał. - Jak trzeba zapłacić, to zapłacę - pomyślał i podreptał do komory. A nieznajomy za nim. Gospodarz wyciągnął ze schowka słoik z pieniędzmi. Odliczył 800 zł. Nie zdążył nawet upomnieć się o resztę, bo "urzędnik” zażądał okazania dowodu osobistego. Starszy
udał się do kuchni po dokument.
Ale przez szparę w drzwiach zauważył, że nieznajomy szuka słoika z resztą gotówki. Staruszek zamknął drzwi od komory na skobel. Siostrze, której również stuknął ósmy krzyżyk, kazał pilnować niegodziwca, a sam pobiegł do sąsiada zadzwonić po policję.
Gdy wrócił, złodziej już szykował się do wyjścia. Siostra zrelacjonowała w telegraficznym skrócie, że chciał wody, a w dalszej kolejności zapragnął ucałować święty obraz, ale mu nie otworzyła drzwi. Później groził samobójstwem, a na koniec wyrwał deski w suficie i przez strych trafił do sieni. Drogę zagrodził mu 84-latek uzbrojony w motykę. W sukurs szybko przyszli mu stróże porządku.
Sprawcą okazał się 50-letni mieszkaniec Kielc. Funkcjonariuszom poskarżył się na bóle w okolicach serca. Trafił na obserwację do szpitala. Tam okazało się, że udaje. Ze szpitala trafił więc do aresztu, a wczoraj przed sąd.
A starszy pan ma się dobrze. - Jego postawa jest budująca - uważa asp. Mirosław Jamroz z policji w Biłgoraju. - Ale cały czas przestrzegamy, by nie wpuszczać do mieszkań nieznajomych.